30 września 2004 roku narodziła się sportowa idea, której kontynuację widzimy do dziś. W sali augustowskiej Szkoły Podstawowej nr 3 im. 1. Pułku Ułanów Krechowieckich rozpoczęła się przygoda trzecioligowego wówczas ZKS Ślepsk Augustów. Tego dnia pojawił się w Krajowym Rejestrze Sądowym wpis, informujący o utworzeniu siatkarskiego stowarzyszenia. Grupa pasjonatów, przy wsparciu MPPB J.W. Ślepsk, miała możliwość spełniać swoje sportowe marzenia i stawiać mniej lub bardziej ambitne cele.
Pierwszy zarząd Zakładowego Klubu Sportowego „Ślepsk” Augustów tworzyli:
- Michał Wiszniewski – prezes zarządu,
- Piotr Krasko – wiceprezes zarządu,
- Magdalena Stankiewicz – sekretarz,
- Jarosław Suszyński – członek zarządu,
- Krzysztof Wasilewski – członek zarządu.
W składzie komisji rewizyjnej widnieli natomiast Stanisław Żywna, Czesław Stręciwilk i Emilia Toczko.
„Niewątpliwie były to świetne, sportowo niemal beztroskie czasy.” – mówi Michał Wiszniewski, członek zarządu Miejskiego Klubu Sportowego Ślepsk Malow Suwałki Sp. z. o. o., przedstawiciel sponsora tytularnego klubu, a także… jego były prezes i zawodnik. Wiszniewski grał bowiem „ramię w ramię” z Łukaszem Rudzewiczem, środkowym Ślepska Malow Suwałki, który przeszedł z drużyną wszystkie szczeble rozgrywkowe.
„Utworzenie ZKS Ślepsk Augustów było czymś wyjątkowym. Z drugiej strony, to tak odległe czasy, że nie pamiętam już wielu niuansów, które towarzyszyły wówczas powstaniu sekcji. Jedno jest pewne – nie było w niej zawodowych siatkarzy, a kilkunastu chłopaków, grających w siatkówkę po pracy. Nie było ludzi mających przeszłość stricte sportową. Mam tu na myśli profesjonalne wyszkolenie, takie jak Szkoły Mistrzostwa Sportowego, Centralne Ośrodki Sportu i tym podobne. Byli to zwyczajni pasjonaci, którzy chcieli czegoś więcej, niż odbijanie piłki po godzinach. Jedynym, który „liznął” siatkówki w nieco większym wymiarze, był Roman Roszkowski, który pracując w straży pożarnej rywalizował na strażackich mistrzostwach świata w siatkówce plażowej. To było coś, z czego czerpaliśmy garściami. Chwała trenerowi Antoniemu Kolasińskiemu, że tak sprawnie to wszystko wtedy poukładał. Jak mówił – uczył się tego sportu razem z nami. Postrzegałem to jako bardzo zdrowe podejście. Dzięki zaangażowaniu rodziny Wiszniewskich, która trwa przy klubie do dzisiaj, mogliśmy rozpocząć drogę ku spełnianiu swoich sportowych ambicji, a takie niewątpliwie mieliśmy.” – dodaje Rudzewicz.
Tak się zlożyło, że w tamtym okresie nie było w regionie wielkich i bardzo wysokich hal sportowych, w których można było pokusić się organizacyjnie o coś więcej niż 2. lub 3. Liga, ale wybór padł na obiekt należący do Szkoły Podstawowej nr 3 im. 1. Pułku Ułanów Krechowieckich w Augustowie.
„W tej sali stawialiśmy pierwsze, profesjonalne kroki. Musieliśmy naprawdę porządnie się napocić, aby wydzielić miejsce do gry, osobną przestrzeń dla wszystkich biorących udział w organizacji meczów oraz tych najważniejszych – kibiców. Infrastruktura obiektu nie pozwalała wówczas na zbyt wiele, ale miało to swój urok. Przeżyliśmy w sali SP nr 3 w Augustowie wiele radosnych momentów. Ciekawostką jest, że wspólnie z naszą rodzinną firmą pomagaliśmy w odświeżeniu szatni i parkietu.” – mówi Michał Wiszniewski.
Pozostając przy temacie hal sportowych – Łukasz Rudzewicz, pamiętający z pewnością zapach parkietu sali przy Mickiewicza 1 w Augustowie, wskazał obiekty, do których na przestrzeni dotychczasowej kariery zawodniczej nie wracał z iskierką w oku, ale i te, w których czuje lub czuł się najlepiej.
„Przemierzyłem ze Ślepskiem (obecnie Ślepskiem Malow Suwałki) dziesiątki tysięcy kilometrów – w 1., 2., 3. Lidze i oczywiście w PlusLidze. Miałem dzięki temu możliwość zobaczenia wielu lokalnych kultur, obyczajów i oczywiście hal sportowych. Jeśli miałbym wskazać swoje ulubione obiekty sportowe, ale też i te, w których grając w biało-niebieskich barwach czułem się na przestrzeni tych kilkunastu lat lepiej lub gorzej – muszę powiedzieć, że gra i grało mi się źle w obiektach, w których brakuje kibiców. Dotarło to do mnie w szczególności w sezonie 2020/2021, kiedy hale opustoszaly z uwagi na krajowe restrykcje związane z pandemią. Jeśli jednak musiałbym wspomnieć o konkretnych obiektach, które zwyczajnie mi „nie leżały”, to na pewno stara hala w Nysie, gdzie mieliśmy ograniczone pole serwisowe. Tam po prostu było zbyt mało miejsca. Nie przepadałem też za halą w Siedlcach, gdzie był specyficzny sufit. Uwielbiałem za to halę Ośrodka Sportu i Rekreacji w Suwalkach, gdzie jako sportowiec przeżyłem wiele wspaniałych momentów. Litry przelanego potu, ale też i łez szczęścia. Cieszę się, że wspólnie z klubem dotarłem do momentu, w którym mogę rywalizować w pięknej, wypełnionej po brzegi Hali Sportowo-Widowiskowej „Suwałki Arena”, stając do ligowych bojów z najlepszymi siatkarzami świata”. – podkreśla Rudzewicz.
Grono osób, pragnących zgłoszenia zakładowej drużyny do III ligi piłki siatkowej, współtworzył również wspomniany wcześniej Roman Roszkowski, będący jednocześnie pierwszym kapitanem zespołu w historii klubu.
„Zanim dołączyłem do rodzącej się drużyny Ślepska reprezentowałem… Straż Pożarną. Rozgrywki toczyły się swoim życiem, ale pewnego wieczoru pomyślałem, że chcę czegoś więcej.” – mówi Roman Roszkowski. „Bez cienia nieśmiałości podszedłem do Pana Józefa Wiszniewskiego, właściciela MPPB J.W. Ślepsk i spytałem, czy byłby zainteresowany wsparciem inicjatywy. Otwartość tego człowieka, kolokwialnie mówiąc, zwaliła mnie z nóg. Pan Józef spytał krótko – „czego Wam potrzeba do startu?”. Odpowiedź była prosta – środków oraz infrastruktury. Nie zawahał się i wyciągnął do nas pomocną dłoń.” – wspomina z uśmiechem były kapitan biało-niebieskich.
Pomimo upływu lat Roman Roszkowski doskonale pamięta czasy rywalizacji w III lidze, m.in. w sezonie 2004/2005, który zespół z Augustowa, prowadzony przez trenera Antoniego Kolasińskiego, zakończył na solidnym, 5. miejscu, z 25 punktami na koncie. Na tym szczeblu rozgrywkowym rywalizowały wówczas także Mlekpol Grajewo, Moderator II Hajnówka, LUKS Sokółka, Biebrza Lipsk, Remex Wasilków, WSFiZ Białystok, Promień Mońki oraz… SUKSS Suwałki.
„Pierwszy sezon w III lidze rodził się w bólach, ale ostatecznie byliśmy zadowoleni, choć z apetytami na więcej. W kolejnym sezonie było już podium. Atmosfera w drużynie była nie do opisania. Z każdym kolejnym meczem marzyliśmy o kolejnych awansach i grze w ekstraklasie. Cieszę się, że mogłem dołożyć swoją małą cegiełkę do projektu, który dziś w regionie i nie tylko wyznacza wysokie, sportowe standardy” – dodaje Roszkowski.
Jak, w ocenie Łukasza Rudzewicza, mogą wyglądać najbliższe lata funkcjonowania Ślepska Malow Suwałki?
„20-lecie klubu jest tuż za rogiem. Nie wiem, kiedy ten czas minął. Wydarzyło się w tym okresie tyle dobrego. Znając ambicje założycieli i partnerów klubu, ale także Wojtka Winnika, prezesa i byłego zawodnika Ślepska (obecnie Ślepska Malow Suwałki), możemy być tylko dobrej myśli. To grono osób, które dba o tę jednostkę tak troskliwie, jak rodzice o swoje dzieci. Jestem przekonany, że ich ambicje sięgają czegoś więcej niż samo uczestnictwo w PlusLidze, choć i to jest bez wątpienia ogromnym sukcesem. Oczywiście, mam świadomość, że nie wszystko zależy od poziomu i wyników sportowych, co pokazały ostatnie lata – zawirowania geopolityczne, ekonomiczne, zdrowotne. Myślę jednak, że jeśli wszystko będzie toczyło się właściwym torem i w przyjętych normach obyczajowych, stać będzie Ślepsk Malow Suwałki na jeszcze więcej. Kto zabroni ludziom pracującym na dobro klubu marzyć o strefie medalowej?” – mówi Rudzewicz.
|Ślepsk Malow Suwałki