Niemal 40% rodaków twierdzi, że ich zdrowie psychiczne ucierpiało w czasie trwania pandemii. Prawie co czwarta osoba z tej grupy wskazuje, że głównym powodem tego stanu był wzrost cen w sklepach. Im starsze grono respondentów, tym problem jest bardziej widoczny. Szczególnie trapi on Polaków zarabiających 7-9 tys. zł na rękę. Z kwestii materialnych wiele osób dręczy też obawa o utratę pracy. Mówią o tym najczęściej mieszkańcy woj. świętokrzyskiego, a najrzadziej – podlaskiego.
Według sondażu, zrealizowanego przez UCE RESEARCH i SYNO Poland dla platformy ePsycholodzy.pl, 37,6% Polaków uważa, że ich zdrowie psychiczne uległo pogorszeniu w czasie pandemii. Aż 23,3% z tej grupy twierdzi, że głównym powodem tego stanu jest wzrost cen. Jak zaznacza psycholog Marta Bańkowska, ceny dóbr i usług konsumpcyjnych w Polsce rosną najszybciej w UE. Mamy też najwyższą od wielu lat inflację. I to w zasadzie najbardziej obniżyło poczucie bezpieczeństwa rodaków.
– Ludzie nie przejmowali się specjalnie wzrostem cen, kiedy czuli się pewnie w kwestii dochodów i pracy. Natomiast w czasie pandemii zaczęli mocniej niepokoić się o zatrudnienie, a jednocześnie bardziej do nich dotarły podwyżki cen towarów i usług. Nałożył się na to jeszcze jeden czynnik. Wiosną ub.r. inflacja była na poziomie ok. 3%, a teraz mamy 5% z tendencją raczej rosnącą – komentuje prof. Witold Orłowski, główny doradca ekonomiczny PwC w Polsce.
Wielu Polaków nie pamięta już, czym jest inflacja, co podkreśla Michał Pajdak z platformy ePsycholodzy.pl i ekspert Wyższej Szkoły Bankowej w Poznaniu. Dla osób, które posiadają majątek, a w szczególności gotówkę, to czas nerwowych decyzji. Niskie stopy procentowe odstraszają klientów od bezpiecznych lokat bankowych. Z badania wiemy, że im starsza grupa respondentów, tym częściej wskazuje problem wzrostu cen. Przeważnie mówią o tym rodacy mający 56-80 lat – 30,4%. Dalej w zestawieniu są ankietowani w wieku 36-55 lat – 25%, 23-35 lat – 20,1% oraz 18-22 lata – 10,5%.
– Osoby starsze gorzej znoszą inflację. Są mniej konkurencyjne na rynku pracy. Trudniej jest im wywalczyć podwyżkę lub dodatki do pensji. Niepracujący emeryci i renciści zdani są na rewaloryzację i tzw. dodatkowe emerytury. Wzrosty cen generują takie produkty, jak żywność i napoje bezalkoholowe, a także koszty utrzymania gospodarstwa domowego. Na budżet seniorów wpływają też coraz droższe farmaceutyki – podkreśla Michał Pajdak.
Uwzględniając wielkość miejscowości zamieszkania, problem wzrostu cen w kontekście zdrowia psychicznego najczęściej pojawia się wśród osób z miast liczących 100-199 tys. mieszkańców – 25,6%. Najrzadziej wskazują go badani ze wsi i z miejscowości mających do 5 tys. osób – 20,6%. Jak zaznacza ekspert z WSB, latem na terenach wiejskich wzrosty cen są mniej dotkliwe. Wielu mieszkańców korzysta z własnych płodów rolnych, obfitujących w tym okresie i nie zważa na sytuację w sklepach. Natomiast patrząc na miesięczne dochody netto, o wzroście cen najczęściej mówią respondenci uzyskujące 7000-8999 zł – 41,7%.
– Atmosfera rosnącej niepewności materialnej może oddziaływać bardzo silnie na tę grupę stanowiącą wyższą klasę średnią. Dla niej dotychczasowe dochody były wystarczające na pokrycie wydatków i zobowiązań. Dawały też poczucie spokoju i komfortu życia na spodziewanym poziomie, do którego się przyzwyczaiła. Zmiany cen drastycznie zmniejszają poziom bezpieczeństwa i stabilizacji finansowej. Pojawia się obawa przed tym, że wydatki przewyższą przychody – tłumaczy psycholog Bańkowska.
Wśród wymienianych przyczyn jest również obawa o utratę pracy lub zajęcia zawodowego – 14,4%. Jak zaznacza prof. Orłowski, w Polsce, póki co udało się uniknąć nadmiernego wzrostu bezrobocia w okresie pandemii. Pod tym względem jest lepiej niż na wielu zagranicznych rynkach pracy, ale to cena ogromnego wzrostu zadłużenia państwa.
– Sądzę, że choć można się było spodziewać większego wyniku niż 14,4%, to różne czynniki korzystnie wpłynęły na odczucia Polaków związane ze zdrowiem psychicznym w kontekście ryzyka utraty pracy. Od maja br. trwa luzowanie obostrzeń i stopniowe odmrażanie gospodarki. Ponadto na rynku jest więcej ofert zatrudnienia niż przed pandemią – analizuje Marta Bańkowska.
O obawach dot. utraty pracy lub zajęcia zawodowego najczęściej mówią mieszkańcy woj. świętokrzyskiego – 30%, a także lubuskiego – 20%. Na drugim końcu mamy respondentów z województwa podlaskiego – 7,7%, a także warmińsko-mazurskiego i zachodniopomorskiego – po 8,3%.
– Badanie zostało przeprowadzone w okresie letnim. Województwa zachodniopomorskie i warmińsko-mazurskie są beneficjentami wzrostu wydatków na turystykę krajową, w szczególności, kiedy większość z nas decyduje się na spędzenie urlopu w kraju. Większe obawy mają mniej industrialne, słabiej skomunikowane ośrodki, również mało konkurencyjne w obszarze pracy – województwa świętokrzyskie i lubuskie – podsumowuje Michał Pajdak z Wyższej Szkoły Bankowej w Poznaniu.
Badanie zostało przeprowadzone w pierwszej połowie sierpnia br. metodą CAWI (wywiad internetowy) przez UCE RESEARCH i SYNO Poland dla platformy ePsycholodzy.pl wśród 1037 dorosłych Polaków. Próba była reprezentatywna pod względem płci, wieku, wielkości miejscowości, wykształcenia i regionu.
|mondaynews.pl
O tylko w Augustowie święto niepodległości obchodzi się razem ze świętem zmarłych, dziwne.
Tomasz Andrukiewicz jest prezydentem Ełku, a nie Andruszkiewicz. Andruszkiewicz to … nie wspomnę kto.
Ta nędzna jałmużna 20 tysi od Truskolasego dla Natalii Kaczmarek za brązowy medal olimpijski to ma być godna gratyfikacja finansowa…
Cóż,w innych miastach cetrum tętni życiem w sezonie a tu?Drzewka,fontanna,ławeczki ,pomnik no może pizza i lody.To są letnie co roku…
To był ciężki rok