Za mało budowlańców, lekarzy czy piekarzy za dużo ekonomistów. Tak w skrócie podlaski rynek pracy oceniają eksperci. Przygotowany przez nich barometr zawodów pokazuje, gdzie w tym roku jest za dużo pracowników w określonym zawodzie, a gdzie ich brakuje.

zdjęcie ilustracyjne www.augustow.org
Barometr zawodów – relacja Katarzyny Kozłowskiej

Według autorów barometru od kilku lat brakuje pracowników budowlanych i do prac wykończeniowych, a od tego roku także inżynierów, inspektorów i kierowników budowy. Pana Piotra – glazurnika z Białegostoku to nie dziwi, bo jak twierdzi – to ciężka praca, a zarobki są cztery razy wyższe za granicą i to tam wyjeżdżają młodzi budowlańcy.

Niemal w całym regionie pracodawcy szukają spawaczy i drogowców, ale już na przykład w powiatach łomżyńskim i wysokomazowieckim jest nadmiar elektryków, a w kolneńskim zdecydowanie za dużo stolarzy.

Eksperci prognozują, że w tym roku nadal będzie duże zapotrzebowanie na kierowców ciężarówek. Nie brakuje ich tylko w powiecie hajnowskim. Wysokie zarobki nie przekonują wszystkich – mówi Paweł Maciorowski, zawodowy kierowca. Wśród minusów swojej profesji wymienia na przykład długie rozłąki z rodziną czy stres spowodowany nieprzewidzianymi sytuacjami na drodze.

Jeśli chodzi o nauczycieli, to od lat brakuje tylko tych od przedmiotów zawodowych. Eksperci są zgodni, że problem wynika z niskiego wynagrodzenia i obowiązku ciągłych szkoleń. Barometr wskazuje natomiast na nadmiar filozofów, politologów i kulturoznawców, zwłaszcza w powiecie sejneńskim. Bożena Szreder z Ośrodka Pogranicze uważa, że może to mieć związek z tym szczególnym miejscem.

Trzeci rok z rzędu w Podlaskiem brakuje lekarzy zwłaszcza specjalistów, ale też pielęgniarek położnych i opiekunów osób starszych czy niepełnosprawnych. Po raz pierwszy natomiast w grupie zawodów deficytowych znaleźli się ratownicy medyczni, fizjoterapeuci i masażyści. To m.in. z powodu epidemii, ale też w wielu miejscach jak w Augustowie powstają nowe ośrodki, a rehabilitacja staje się coraz bardziej popularna w starzejącym się społeczeństwie.

Duże zapotrzebowanie na farmaceutów jest w powiatach sokólskim, kolneńskim, łomżyńskim i wysokomazowieckim.

Z kolei w większości powiatów brakować będzie kucharzy piekarzy i cukierników. Zwłaszcza ci ostatni często się nie ujawniają i pracują w szarej strefie, by uniknąć wysokich kosztów prowadzenia działalności – uważa pani Karolina, właścicielka białostockiej cukierni Słodko.

Kelnerzy i barmani powinni raczej szukać pracy w powiatach grajewskim i hajnowskim, bo np. w białostockim jest ich zdecydowanie za dużo.

W Białymstoku brakuje listonoszy, a w powiecie hajnowskim sprzątaczek i pokojówek. W Zambrowie i Bielsku przydałoby się więcej fryzjerów. Za to pod dostatkiem jest ich w Wysokiem Mazowieckiem. Dziwne może wydawać się też to, że w rolniczym regionie brakuje rolników, ale dotyczy to tylko powiatu bielskiego. Z kolei w Białymstoku przydałoby się więcej samodzielnych księgowych.

Natomiast okazuje się, że bez pracy najwięcej jest ekonomistów i to w całym kraju. „Nie martwiłbym się o nich” – mówi rektor Uniwersytetu w Białymstoku prof. Robert Ciborowski. Jego zdaniem ekonomiści potrafią sami wykreować sobie pracę i wcześniej czy później znajdą zajęcie.

W województwie podlaskim najwięcej ofert pracy wpływa do PUP w Białymstoku (32,9 proc.), a następnie w Suwałkach (9,9 proc.), a najmniej do PUP w Mońkach i Sejnach.

| red: bsd, sk

autor: Katarzyna Kozłowska / radio.bialystok.pl