Apelem pamięci, ekumeniczną modlitwą za pomordowanych, ale też w intencji pokoju na świecie oraz złożeniem kwiatów pod Pomnikiem Ofiar Zbrodni Katyńskiej uczczono w sobotę w Białymstoku 84. rocznicę zbrodni katyńskiej oraz drugiej tzw. masowej wywózki Polaków na Sybir.
W uroczystościach w asyście kompanii honorowej wojska wzięły udział władze wojewódzkie z wojewodą Jackiem Brzozowskim, miejskie z wiceprezydentem Białegostoku Przemysławem Tuchlińskim, parlamentarzyści, samorządowcy, przedstawiciele instytucji, służby mundurowe, harcerze, kombatanci, rodziny katyńskie, metropolita białostocki abp Józef Guzdek. Nie było przemówień.
Prowadząca obchody Eliza Bilewicz-Roszkowska z urzędu miejskiego w Białymstoku podkreśliła, że uroczystość honoruje „wszystkich tych, którzy wierność Polsce przypłacili życiem”. Przypomniała, że w 2007 r. Sejm ustanowił 13 kwietnia Dniem Pamięci Ofiar Zbrodni Katyńskiej.
„To symboliczna data, ponieważ 13 kwietnia 1943 r. Niemcy ogłosili wiadomość o odkryciu masowych grobów oficerów Wojska Polskiego, a władze sowieckie prawie pół wieku później, 13 kwietnia 1990 r. oficjalnie przyznały, że była to jedna z ciężkich zbrodni stalinizmu, zbrodni ludobójstwa 22 tys. obywateli II Rzeczpospolitej, jeńców wojennych, której dokonali wiosną 1940 r. funkcjonariusze NKWD na rozkaz Stalina. Oficerów z obozu kozielskiego rozstrzelano w Katyniu, jeńców ze Starobielska w Charkowie, natomiast policjantów z Ostaszkowa w Kalininie. Kolejne egzekucje przeprowadzono w więzieniach w Mińsku, Kijowie i Chersoniu” – zauważyła Bilewicz-Roszkowska.
Dodała, że 13 kwietnia 1940 r. miała miejsce druga tzw. masowa wywózka obywateli polskich w głąb ZSRR. Sowieci deportowali do Kazachstanu urzędników państwowych, nauczycieli, działaczy politycznych, ziemian – łącznie ok. 61 tys. osób, głównie rodzin osób, które były represjonowane już wcześniej, w tym także rodzin polskich oficerów zamordowanych w Katyniu.
„To jest dzień symboliczny i tak go należy dzisiaj traktować, bo pamięć w naszych sercach jako rodzin jest zawsze” – powiedziała PAP prezes Stowarzyszenia Rodzina Katyńska w Białymstoku Agnieszka Markiewicz-Cybulska. Dodała, że ze względu na obecną sytuację polityczną na wschodzie, rodziny nie mogą odwiedzać grobów ofiar, stąd uroczystości takie jak sobotnia pod pomnikiem są ważne.
„O zbrodni katyńskiej nie wiemy jeszcze wszystkiego. Przede wszystkim nieznana jest nam lista ofiar z tzw. białoruskiej listy katyńskiej. Więc o ile wiemy kto zginął i został pochowany w Katyniu, Charkowie czy Miednoje, o tyle nie wiemy jak wygląda lista białoruska” – powiedziała PAP Magdalena Dzienis-Todorczuk z Instytutu Pamięci Narodowej w Białymstoku. Dodała, że jeśli ktoś był aresztowany przez sowietów po 17 września 1939 r., był urzędnikiem państwowym i nie wrócił, to jego rodzina może się domyślać, że był na tej białoruskiej liście.
Dzienis-Todorczuk podkreśliła, że ważna jest pamięć ogólna o ofiarach zbrodni katyńskiej, ale oparta także na przypominaniu losów indywidualnych osób, pokazywaniu kim byli, co robili, bo daje to historii konkretny wymiar.
Upamiętnianiem zesłanych na Sybir, ale też przekazującym pamięć o zbrodni katyńskiej jest Muzeum Pamięci Sybiru w Białymstoku. Tzw. Memoriał Zbrodni Katyńskiej jest jednym z elementów na stałej wystawie tego muzeum.
Dyrektor tego muzeum prof. Wojciech Śleszyński powiedział dziennikarzom, że Sowieci zdecydowali już na początku 1940 r. o zamordowaniu polskich oficerów aresztowanych i deportowanych do obozów po 17 września 1939 r. (rosyjska agresja na Polskę), bo uznali, że wojna na zachodzie może trwać długo i ci oficerowie – jak to określił – „po prostu sowietom będą niepotrzebni”. „Dlatego też podjęto decyzję o zbrodni katyńskiej” – dodał. Wskazał także, że Rosja przez dziesiątki lat nie chciała się do tej zbrodni przyznać, bo „chciała się przedstawiać jako ta, która wyzwalała Europę od nazizmu”, a nie jako dokonujący takich samych zbrodni jak Niemcy. (PAP)
autorka: Izabela Próchnicka
kow/ mmu/