27.11.2025 w sali widowiskowej Miejskiego Domu Kultury miało miejsce kolejne spotkanie autorskie z cyklu „…w pół słówka”. Tym razem gościem prowadzącego Erazma Stefanowskiego była Anna Sołbut, poetka należąca do Związku Literatów Polskich (oddział w Białymstoku).

Opublikowała zbiory wierszy: „Nie jest” (1991), „Otwieranie ciszy” (1993), „Jak Eurydyka” (1995), „I stała się Światłość” (1997), „Walka o dzień” (2002), „Akordy snu” (2011), „Mgiełki” (2016) oraz książkę dla dzieci „W stronę serca” (2018). Za tom „Jak Eurydyka” otrzymała w 1995 roku Nagrodę im. Wiesława Kazaneckiego oraz nagrodę za najlepszą książkę roku na Międzynarodowym Listopadzie Poetyckim w Poznaniu. Jej twórczość była tłumaczona na włoski, litewski, grecki, białoruski, japoński oraz esperanto.
W trakcie rozmowy Pani Anna podkreśliła, że pisze, ponieważ czuje taką potrzebę. Jest też „dobrym obserwatorem codzienności”. Tworzy o tym, co ją dotyka, boli i dręczy. Proces ten nie jest dla niej formą „zdjęcia ciężaru” jak pisanie pamiętnika, a sam akt tworzenia powinien pozostać tajemnicą także dla samego twórcy.
Nie planuje tematyki swoich tomików. Wiersze powstają osobno jako reakcja na doświadczenia, słowa i zdarzenia. Pisanie jest dla niej dialogiem z własnym ja, odbiorcą i światem.
Składanie tomiku to zazwyczaj „harówa” i największa praca twórcza. Kiedy zbierze się wystarczająco dużo wierszy, autorka zaczyna proces selekcji, aby nadać tomikowi spójny charakter. Odrzuca utwory, które „zgrzytają” lub nie pasują do całości. Jej mąż jest pierwszym recenzentem, „otwiera furtki”, sugerując inne spojrzenie, ale nie dając gotowych rozwiązań.
Jest przeciwniczką pytania „Co poeta miał na myśli”? Każdy odbiorca powinien odbierać poezję przez pryzmat własnej osobowości, doświadczeń i wyobraźni. Celowo pisze większość wierszy bez tytułu, aby nie narzucać interpretacji. Tytuł stosuje tylko wtedy, gdy ma on coś wyjaśniać.
Za największą nagrodę uważa opinie czytelników, odnajdujących w jej wierszach swoje osobiste refleksje („jak bym słyszała o sobie”), co motywuje ją do dalszego pisania. Gdy wiersze ukazują się w tomiku, zaczynają żyć własnym życiem i stają się własnością czytelników.
Czy poezja jest dla niej formą terapii? Nie, a przynajmniej nigdy tak jej nie traktowała. Przyznaje jednak, że sięganie do bezpiecznych wspomnień (np. z dzieciństwa) to rzecz naturalna w obliczu niepokoju.
Pisanie o zmarłych bliskich to najtrudniejszy temat. Poetka potrzebuje upływu czasu, aby ból „ułożył się” w niej, zanim będzie gotowa napisać wiersz. Nie planuje książki poświęconej wyłącznie osobom, których jej brakuje, ale będą oni pojawiać się w jej tomikach.
Inspiracją do zbiorku „Jak Eurydyka” były opowieści o Grecji i atmosfera spotkań w salonie poetyckim Nikosa Hadzinikolaou w Poznaniu. Po wydaniu tomu autorka otrzymała zaproszenie na prawie miesięczny wyjazd do Grecji jako „ambasador literatury polskiej”. Cykl „Walka o dzień” powstał niespodziewanie w ciągu dwóch tygodni, stanowi swoisty rodzaj przeczucia przed serią trudnych doświadczeń życiowych, jakie nadeszły później. Tytuł „Akordy snu” sugeruje wielowątkowość. Tomik powstał w wyniku selekcji i „szlifowania” wierszy pisanych z „potrzeby chwili”. „Mgiełki” są zbiorem krótkich, aforystycznych, sentencjonalnych form. Do wydania zachęcili ją m.in. poeci Adam Ziemianin i Marek Wawrzkiewicz. Jeden z krytyków literackich napisał nawet że stworzyła „nową formę literacką”.
Anna Sołbut mówiła też wierszach inspirowanych podróżami do Włoch (Wenecja) i na Litwę (Wilno).
Zaczynała od krótkich, epigramatycznych form, ale interesuje ją rozwój w kierunku wiersza, który „ma dużo mięsa”. Posiada już gotowe utwory o szerszej formie, które mogłyby znaleźć się w jej następnej książce.
Uważa, że współczesne społeczeństwo, zwłaszcza w internecie, zatraciło pokorę i wiarę w wartość słowa. Podkreśliła, że każde słowo ma znaczenie.
Zdjęcia: facebook.com/MiejskaBibliotekaPublicznaAugustow
Często wraca do twórczości Jana Leończuka, którego ceni.
Podczas spotkania nie zabrakło też samej poezji. Poetka czytała swoje wiersze, także te jeszcze nie wydane, a pod koniec wieczoru zgromadzona w sali widowiskowej publiczność miała okazję zadać pytania i podzielić się swoimi przemyśleniami z zaproszonym gościem.
Aforysta Leszek Aleksander Kumor napisał, że życie każdego z nas jest materiałem przynajmniej na jedną książkę, na dramat, na komedię lub na książkę kucharską. Anna Sołbut zaprezentowała podczas spotkania różne oblicza swojej twórczości. I nie będzie z pewnością przesadą stwierdzenie, że opuszczająca Miejski Dom Kultury publika, robiła to z przeświadczeniem, że miała możliwość zetknięcia się ze wspaniałą poezją i wyjątkowym człowiekiem. Oby więcej takich spotkań!
Źródło informacji: facebook.com/MiejskaBibliotekaPublicznaAugustow
Opublikował: Bart.