Niektórzy augustowscy radni mają wątpliwości, czy powinni otrzymywać pełne diety za miesiąc, w którym praktycznie nie obradują.
W sierpniu nie spotkali się ani razu, natomiast w listopadzie odbyło się tylko jedno posiedzenie jednej komisji. Zwróciła na to uwagę radna Izabela Piasecka.
– Mam wrażenie, że to sztuczne podtrzymywanie dyskusji służy temu, żeby w jakiś sposób usprawiedliwić wypłatę diety za listopad. Teraz będziemy pobierać wynagrodzenie, które tak naprawdę nam się nie należy. Bo dieta ma zrekompensować utracone wynagrodzenie. Raz, czy dwa razy w miesiącu powinniśmy się spotykać.
Jednak Magdalena Śleszyńska uważa, że radni nawet jak nie obradują, to i tak ciężko pracują.
– Tylko w tym miesiącu odbyłam szereg spotkań z Miejskim Ośrodkiem Pomocy Społecznej. Jestem w stałym kontakcie z pedagogami, ponieważ podjęliśmy parę działań. Proszę nie oceniać tego tylko poprzez pracę podczas obrad. Jest to nieadekwatne do czasu i projektów, w których biorę udział oraz rzeczy, przy których działam. Każdy wie, że z chęcią angażuję się w wiele spraw i nie muszą godzinami ślęczeć podczas obrad jakieś komisji.
Z kolei radny Tomasz Miklas zauważył, że diety kosztują miasto około 25 tys. zł miesięcznie.
Nie powinni dostać diet bo nie pracowali.