Proces w tej sprawie rozpoczął się przed Sądem Okręgowym w Suwałkach, a kasjerce, oprócz zwrotu pieniędzy, grozi nawet 10 lat więzienia.

zdjęcie ilustracyjne

Oszukanym biznesmenem jest Waldemar Kondracki. W Augustowie prowadzi on m.in. sklep, gdzie handluje mięsem i wędlinami.

– Zostałem oszukany przez pracownicę, która od 16 lat pracowała w moim zakładzie. Proceder wyglądał w ten sposób, że początkowo nabijała całe zakupy na kasę. Nie zamykała jednak rachunku i odrywała klientowi tylko górną cześć paragonu. Gdy wychodził ze sklepu, usuwała wszystkie pozycje do dużo niższej kwoty i finalizowała zakup.

W akcie oskarżenia prokuratura zarzuciła Ewie B., że wielokrotnie przywłaszczyła sobie powstałą w ten sposób różnicę. Miała z tego procederu uczynić stałe źródło utrzymania.

– Przez cztery lata z naszego sklepu mięsnego wyprowadziła 640 tys. zł. Miałem kilka punktów, a ich rentowność spadała. Nie wiedziałem wtedy, dlaczego. Zacząłem więc je likwidować i moja działalność skurczyła się do jednego. Niestety ta pani tam właśnie pracowała i dalej robiła swoje. W końcu nakryły ją jej współpracownice. Przyznała się do tego zarówno im, jak i nam. Teraz się jednak tego wypiera, kwestionuje kwotę i mówi, że zdarzyło się to tylko raz.

Kondracki podkreśla, iż dysponuje nie tylko zapisami z twardych dysków kas fiskalnych, gdzie udokumentowana została każda operacja z ostatnich czterech lat. Ma również dowody w postaci nagrań z kamer przedstawiające zachowanie kasjerki.

| red: mik

autor: Marcin Kapuściński / radio.bialystok.pl/wiadomosci/suwalk