Bogdan Falicki.: Fundacja Słowo i Obraz obchodzi w czerwcu tego roku rocznicę powstania. Proszę powiedz Czytelnikom portalu Augustów.org o celach i dorobku organizacji, której jesteś pomysłodawczynią i prezesem. Także o zespole, który wspiera Ciebie w pracy.

Janina Osewska.: Fundacja Słowo i Obraz jest dwulatką. Została wpisana do rejestru KRS 25 czerwca 2019 r. Swoją działalność opiera na trzech filarach: wydawnictwo, kultura, edukacja. A szczegółowe cele to: upowszechnianie i promocja literatury pięknej, poezji, fotografii i sztuk plastycznych, edukacja kulturalna  dzieci, młodzieży, dorosłych oraz osób zagrożonych wykluczeniem społecznym i demoralizacją, rozwijanie umiejętności pisarskich, plastycznych i fotograficznych poprzez tworzenie różnych form konfrontacji, pomoc w rozwijaniu talentów i pasji artystycznych u dzieci, młodzieży, dorosłych, w tym u osób niepełnosprawnych, działalność kulturalna wspierająca rozwój wspólnot i społeczności lokalnych oraz przeciwdziałająca uzależnieniom i patologiom społecznym, wspieranie rozwoju czytelnictwa we współpracy z bibliotekami i instytucjami kultury, działalność wydawnicza, upamiętnianie osób, miejsc i wydarzeń ważnych dla kultury polskiej.

podsumowanie roku działalności Fundacji Sowo I Obraz. zdjęcia augustow.org

Chociaż Fundacja jest organizacją * młodą, to wyraźnie zaznaczyła swoją obecność w życiu literackim wydając siedem tomów poezji, które spotkały się z dużym uznaniem np. tom Do czasu przyszłego=Until the time to come, prezentowany był podczas 39 Światowego Kongresu Poetów w Indiach (otrzymałam nagrodę przyznaną przez World Academy of Art.&Culture oraz World Congress of Poets) zaś dwa tomy zostały nominowane do Ogólnopolskiej Nagrody Poetyckiej im. K.I. Gałczyńskiego „Orfeusz” w kategorii „Orfeusz Mazurski”:  Erazma Stefanowskiego pt. Lipcowe anioły (2019) oraz mojego autorstwa pt. Jaśnienia (2020). Realizujemy też, we współpracy z Miejską Biblioteką Publiczną mój autorski projekt „Kawiarenka Literacka”. Gościliśmy m.in. Krystynę Lenkowską, Utę Przyboś, Andrzeja Strumiłłę. Podczas tychże spotkań odbywa się Konkurs Jednego Wiersza adresowany do dorosłych, młodzieży i dzieci.

BF: Wczoraj, ** 10 czerwca, odbyła się niezwykle udana artystycznie i towarzysko promocja książki poetyckiej Lucyny Jakubiak wydanej przez Fundację Słowo i Obraz. Wieczór literacko-muzyczny, zorganizowany wspólnie przez Fundację oraz Augustowskie Placówki Kultury w wyjątkowym miejscu, w „Pałacu na Wodzie” Państwa Ewy i Bogusława Falkowskich, zgromadził towarzystwo literackie i wielu miłośników poezji. Jak udało się organizatorom zgromadzić ponad sto osób publiczności i grono artystów tworzących program? 

promocja książki Lucyny Jakubiak – Poręby „Między kwiatem a imieniem”. zdjęcia augustow.org

J.O.: To prawda, ten wieczór można uznać za sukces, do którego przyczyniło się wiele osób. Od początku istnienia Fundacja współpracuje z Miejską Biblioteką Publiczną, która wchodzi w skład Augustowskich Placówek Kultury. Razem przygotowujemy każde spotkanie w „Kawiarence Literackiej”. Fundacja odpowiada za sprawy merytoryczne, a biblioteka za organizacyjne. Zapraszamy również młodych ludzi uzdolnionych muzycznie, którzy uświetniają spotkania grą na instrumentach i śpiewem. Dotychczas gościliśmy uczniów (często stypendystów różnych znaczących instytucji) z Państwowej Szkoły Muzycznej I stopnia im. Emila Młynarskiego w Augustowie, Państwowej Szkoły Muzycznej I i II stopnia w Suwałkach, a ostatni wieczór umilały nam dziewczęta z Teatru Piosenki działającego przy APK. Można powiedzieć, że są to nasi wolontariusze. Zawdzięczamy im niezwykłą atmosferę. Aby tak się stało wcześniej prowadzimy rozmowy z dyrekcjami i nauczycielami placówek. A wybór miejsca? Z powodu remontu siedziby Miejskiego Domu Kultury pani Anna Jastrzębska, dyrektor APK, zaproponowała Państwu Falkowskim współpracę i zostaliśmy przyjęci z otwartymi ramionami. Mamy też wsparcie wśród poetów np. Erazm Stefanowski sprawnie prowadzi wymyślony przeze mnie Konkurs Jednego Wiersza (KJW), a Józefa Drozdowska zasiada w jury tegoż konkursu. Obradom przewodniczy poeta – gość wieczoru.  Cieszymy się bardzo, że w trzeciej edycji poetyckich zmagań wzięły udział również dzieci, dla których stworzyliśmy odrębną kategorię konkursową. Liczna publiczność to zasługa wielu osób. Oprócz plakatów i zaproszeń wysyłanych przez MBP i Fundację (pocztą tradycyjną, e-mailem, komunikatorami SMS i Messenger, postami na profilach FB) zaproszony do Kawiarenki gość rozsyła je do swoich znajomych. To dla Lucyny Jakubiak przyjechali jej fani m. in. z Gdyni, Warszawy, ze Śląska i innych bliższych i odleglejszych miejscowości. Zapraszamy też media, które dokumentują wydarzenie. Stąd wniosek, że bez współpracy nie byłoby możliwe osiągnięcie dobrych efektów. To misterna siatka współzależności ludzi, budowania siebie przez ludzi i ludzi przez siebie.

B.F.: Teraz cofnijmy się, proszę, do lat przed fundacyjnych. Założenie Fundacji Słowo i Obraz to był kolejny etap Twojej działalności literackiej, a także animatorskiej. Debiut książkowy miał przecież miejsce kilkanaście lat wcześniej. Potem były kolejne książki, nagrody, kongresy poetyckie, wyróżnienia zagraniczne, o których dopiero dzięki Tobie dowiadywaliśmy się, że istnieją. Fundacje powołałaś już jako znana, ceniona autorka i członek Stowarzyszenia Pisarzy Polskich. Co powiesz Czytelnikom o swojej drodze literackiej zanim powstała Fundacja?

J. O.: Debiuty: prasowy (2000) i książkowy (2003) były dawno. Z racji pracy zawodowej nie miałam tyle czasu dla poezji, ile bym chciała. Drugi tomik wydałam dopiero w roku 2007, a potem była długa przerwa aż do roku 2015. W międzyczasie brałam udział w konkursach poezji w Polsce i na świecie, publikowałam w prasie literackiej i sprowadzałam znanych twórców do wymyślonej przeze mnie Kawiarenki Literackiej (2004). Wtedy ten projekt miał nieco inny charakter niż dzisiaj. Spotkania odbywały się w Szkole Podstawowej nr 6 im. Armii Krajowej w Augustowie, a głównym ich celem było budowanie mostu pomiędzy twórcą i młodym odbiorcą oraz tworzenie miejsca kulturotwórczego.  Przychodzili mieszkańcy Augustowa, przyjeżdżali goście z Suwałk, Ełku, Grajewa. Każde spotkanie organizowałam we współpracy z nauczycielami i uczniami, którzy na języku polskim zapoznawali się z biografią i twórczością zapraszanego gościa, a potem m.in. prezentowali publicznie jego utwory.  Wszystkie pozostałe formy aktywności, które wymieniasz też miały miejsce. Dzięki Jozefie Drozdowskiej parokrotnie uczestniczyłam w spotkaniach Nauczycielskiego Klubu Literackiego w Białymstoku. Potem (2010) przyszła fascynacja odkrywaniem poezji Ks. Kazimierza Macieja Sarbiewskiego (ur. 1595) w Stowarzyszeniu Europaea Sarbieviana założonym przez dr Teresę Kaczorowską. W 2016 roku zostałam przyjęta do Stowarzyszenia Pisarzy Polskich dzięki rekomendacji Kazimierza Orłosia, Leszka Aleksandra Moczulskiego i Zbigniewa Fałtynowicza. Kiedy po dwudziestu pięciu latach pełnienia funkcji dyrektora (SSP STO i SP 6) przestałam pracować uświadomiłam sobie, że nie mogę zmarnować mojego doświadczenia, wiedzy i chęci do pracy. Wciąż chciało mi się chcieć. W efekcie powołałam do życia Fundację.

B.F.: Jesteś jedyną autorką, poetką zamieszkałą w Augustowie, której sceną działania jest globalizujący się świat. Twoje utwory są tłumaczone i nagradzane na forach międzynarodowych. Od Nowego Jorku do Ułan Bator, Argentynę od Irlandii do Libanu, Indii mogłaś sprawdzić, jak jest odbierana Twoja poezja i jak ludzie reagują na sztukę poetycką w ogóle. Czy świat potrzebuje poezji? Czy poeci są potrzebni w coraz bardziej skomplikowanym i trudnym do życia świecie? Jaką rolę pełnią kongresy poetów, w których brałaś udział?

J.O.: Byłabym ostrożna w kategorycznym stwierdzeniu, że jestem jedyną poetką w Augustowie, której sceną działania jest globalizujący się świat. Może o kimś nie wiemy? Z pewnością mogę stwierdzić, że wychodzeniu z zamkniętego – „zaklętego” kręgu miasta potrzebna jest akceptacja i pomoc instytucjonalna. Zarówno samorządowa, jak i instytucji wspierających rozwój kultury. W moim przypadku wyjazdy na World Congress of Poets  (Mongolia, Indie) wspierał Instytut Adama Mickiewicza w Warszawie, gdzie aplikowałam z załączonymi rekomendacjami. W 2004 roku samorząd pomógł mi zorganizować wyjazd po nagrodę do Nowego Jorku, a w 2016 do Irlandii. Z takich dobrych praktyk władze powinny korzystać. Wspominasz o tłumaczeniach. Tak, bez tłumaczeń nasze wiersze nie „pójdą” w świat, nie mają szansy być głosem polskiego poety. A czy świat potrzebuje poezji? Tak, zdecydowanie tak. Choć poezja skryła się w niszy, to wciąż ma moc zmieniania, przekształcania i wprowadzania lepszego porządku społecznego. Jest doradcą, który pomaga mam się lepiej rozumieć, a nawet zamieniać nienawiść w miłość, a przemoc w litość. Jednak, aby tak było powinien być spełniony warunek. Zmiana w edukacji najmłodszych, a potem młodzieży. Pokazywanie młodym wachlarza propozycji bez pomijania poezji. Tworzenie możliwości jej odbioru poprzez uczestnictwo w spotkaniach autorskich, konkursach, no i przede wszystkim rozwijanie zainteresowania książką. Bez duchowości będziemy wydmuszkami z zasobnymi kieszeniami. Pytasz o rolę kongresów poetów. Odpowiem tak: jeździmy tam by budować społeczność skupioną wokół ważnych zagadnień. W Indiach było nas 1300 poetów z 85 krajów i 5 kontynentów. Rozważania, poezja i wykłady dotyczyły tematu „Współczucie przez poezję” i zbiegły się z obchodami 150. rocznicy urodzin Mahatmy Gandhiego. Odbyło się dziewięć sesji czytania wierszy w czterech grupach językowych: angielskiej, hiszpańskiej, chińskiej oraz regionalnej. Ale to kraj, w którym nie wymarła w ludziach duchowość. W przeciwieństwie do Europy.

B.F.: Od spraw międzynarodowych przejdźmy do lokalnych, a przecież ważnych, bo w lokalności żyjemy i tworzymy. W świat ruszamy po nagrody i wrażenia. W Augustowie także jesteś doceniana i nagradzana. Otrzymałaś miłe słowa od Burmistrza Augustowa Mirosława Karolczuka, byłaś stypendystką burmistrza poprzedniej kadencji, miejskie instytucje kultury chętnie współpracują z Tobą (APK, MBP), od siedemnastu lat prowadzisz autorską Kawiarenkę Literacką uczestniczyłaś w spotkaniach organizowanych przez Józkę Drozdowską. Jak czujesz się w środowisku literackim małego miasta po powrocie ze światowych metropolii i międzynarodowych kongresów? Potrafisz łączyć plan globalny z zaangażowaniem lokalnym. To trudne czy łatwe?

To ważne, aby być zauważonym w miejscu urodzenia, zamieszkania. Choć powszechnie znane jest powiedzenie, że „nie ma proroków we własnym gronie”, to wszelkie objawy akceptacji lokalnej społeczności i władz samorządowych cieszą i dodają skrzydeł. Różnorodne fora międzynarodowe uczą zachowania w świecie, dają przykłady dobrych praktyk, tam zawiązują się poetyckie znajomości, a nawet przyjaźnie. Takie wyjazdy uświadamiają, że Augustów i ja w nim nie jesteśmy pępkiem świata. Ale też pogłębiają pewność, że jest to miejsce najważniejsze, ziemia naszych korzeni, dziedzictwa, inspiracji, miłości. Wracam tutaj zawsze z radością i nadzieją dzielenia się dobrem, którego doznałam w świecie. Ale żeby powrócić, trzeba wyjechać. Aby odnaleźć się w swoim gnieździe (społecznym i poetyckim) trzeba nabrać dystansu do siebie i starać się zasiewać dobre światowe praktyki na własnym, augustowskim gruncie. Pytasz czy trudno łączyć plany: globalny i lokalny. Nie jest to trudne wtedy, gdy zaakceptujesz odrębność dykcji poetyckich, wrażliwości, estetyk, osobowości. Współuczestnictwo i wsparcie jest potrzebne każdemu z nas. Wyznaję zasadę obopólnych korzyści. Dlatego staram się wspierać działania innych ludzi kultury i liczę na ich odwzajemnienie.

B.F.: Nie jesteś osobą jednego talentu. Pamiętam Twoją wystawę zdjęć z Nowego Jorku. Kilka tygodni temu fotografie twojego autorstwa odnalazłem w albumie pt. Szlaki turystyczne ziemi augustowskiej pod znakiem ryby wydanej przez Starostwo Powiatowe w Augustowie. Jako szefowa Fundacji wspierasz innych twórców pomagając wydać (na wysokim poziomie) ich książki poetyckie. Jesteś pomysłodawczynią Konkursu Jednego Wiersza w formule wielopokoleniowej, co daje szansę na mały debiut często początkujący autorom. Masz bogate życie rodzinne, o czym czasem informujesz w social mediach, a więc nie jest tajemnicą, że jesteś szczęśliwą mamą trzech synów i babcią wianuszka wspaniałych wnuczek. Moja doba ma 24 godziny a tydzień siedem dni. Wygląda na to, że u Ciebie doba i tydzień są dłuższe. Jak to robisz?

Wystaw fotograficznych było ponad dwadzieścia. Ostatnia pt. „Miejsca i ludzie” otwarta była 7 lutego 2020 r., w Galerii Sztuki Współczesnej &Andrzeja Strumiłły w Suwałkach. Niestety, już w marcu pandemia skazała ją na niebyt. Podobnie, jak wszystkie zaplanowane spotkania autorskie. Czas zamknięcia wykorzystałam na zredagowanie i przygotowanie do druku dwóch tomów poezji, pisanie projektów i zajęcie się swoim zdrowiem. Jak widzisz, nie mam „wolnych przebiegów”. Mam czas na wszystkie wymienione przez Ciebie działania i dodam, że sypiam po osiem godzin. Jednym słowem potrafię dobrze się zorganizować. Mam tego świadomość, lubię u siebie tę umiejętność i czerpię z niej garściami. Chętnie łączę działania: fotografowanie z wędrowaniem i podróżowaniem, spacerowanie z planowaniem, obserwację świata z pisaniem, prace redakcyjne z prowadzeniem projektów wydawniczych, uczenie z doświadczaniem (dotyczy to teraz moich wnuczek) itd. Potrafię działać jednocześnie na wielu płaszczyznach, co sprawia, że czas jest łaskawszy. Z dziewczynkami uwielbiam wędrować tak, jak wcześniej z moim Szkolnym Klubem Turystycznym „Włóczykij”, który prowadziłam przeszło dwadzieścia trzy lata. Często wędrujemy poza utartymi szlakami. Bacznie ich słucham, bo mają dużo do powiedzenia. Uczą mnie bycia prawdziwą i wciąż poszukującą odpowiedzi na trudne pytania. Może kiedyś napiszą wiersz, wówczas zachęcę je do udziału w Konkursie Jednego Wiersza. Tak jak wspomniałeś ten konkurs daje szansę nie tylko doświadczonym, ale i początkującym autorom. Jest też forum rozwijającym kreatywność i kształcącym umiejętność publicznych wystąpień. Szkoda, że mimo wielu zachęt słanych do pedagogów, młodzież nie korzysta z tej możliwości. Ale miejmy nadzieję, że z czasem i to nabierze rumieńców. Zastanawiam się jak skutecznie dotrzeć do młodych? Może zachęty trzeba słać bezpośrednio do uczniów, a nie do ich nauczycieli?

B.F.: Starałem się swoimi pytaniami objąć całokształt Twojej działalności literackiej, a nawet nawiązałem do życia rodzinnego czując się zachęconym Twoimi postami na FB. Czy nie pominąłem jakiegoś ważnego tematu? O coś byś jeszcze zapytała siebie gdybyś robiła wywiad ze sobą? 🙂

J.O: Tematów ważnych jest wiele, na które moglibyśmy rozmawiać. Chciałabym jeszcze wspomnieć o najnowszym projekcie literackim. Pracujemy nad antologią wierszy inspirowanych naszym miastem, jego historią, pamięcią o ludziach, miejscach, obrazami, które zakorzeniły się w duszy, przyrodą, wodami dookolnymi, krainami wyobraźni. Będzie to kolejna książka, którą poszczycić się będzie mogło miasto. Ośmielam się twierdzić, iż rzadkością są miasta tak często opiewane przez poetów. Cieszymy się, że prace posuwają się do przodu. Zakończyła się kwerenda, a przed nami dalsze etapy pracy. Jeszcze przed końcem tego roku planujemy promocję książki. Cieszymy się, że wspierają nas władze samorządowe miejskie, powiatowe i wojewódzkie oraz różnorodne firmy i stowarzyszenia, którym już teraz dziękujemy. O ambasadorach kultury powiemy więcej na zakończenie projektu. Pytasz, o co bym zapytała siebie, gdybym robiła ze sobą wywiad? Pytanie brzmiałoby: Jak się dzisiaj masz? A odpowiedź, którą chciałabym usłyszeć: Świetnie, bo uśmiecham się, cieszę się nowym dniem i jestem pełna wdzięczności. 

B.F.: Mam w ręku zaproszenie na drugie urodziny Fundacji Słowo i Obraz. Pamiętam, że na pierwszą rocznice zaprosiłaś gości do swojego wspaniałego, przydomowego ogrodu. Miałem okazję być w tej oazie zieleni i piękna znajdującej się w centrum miasta, a jakby poza nim. Skąd pomysł na spotkanie tym razem w Muzeum Kanału Augustowskiego? Co wydarzy się podczas uroczystości? Czy mogłabyś zachęcić Czytelników tego wywiadu uchylając rąbka tajemnicy? Na marginesie: czy zielono– błękitne pociągnięcie pędzlem w logo fundacji to zarys rzeki Netty pomiędzy mostem i Neckiem? Takie mam skojarzenie.

Pomysł na organizację uroczystości w przestrzeni parku otaczającego Muzeum Kanału Augustowskiego wyrósł z idei tegorocznego spotkania. Będziemy świętować pod hasłem „Płyniemy mimo wszystko”. Samo słowo „płyniemy” kojarzy się z wodą, jej muzyką, dźwiękami, ruchem do przodu na przekór napotykanym przeszkodom. Jedną z nich była przecież pandemia. Mimo to, jak wcześniej wspomniałam, wydane zostały dwie książki, a w przygotowaniu wspomniana antologia „augustowska”. W związku z tym poeci przeczytają wiersze. Również w augustowskich klimatach zagra i zaśpiewa „Teatr Piosenki” APK pod kierunkiem Elżbiety Granackiej. Wszystko będzie się kręciło wokół Augustowa. Nie zabraknie toastu oraz tortu urodzinowego i poczęstunku ufundowanego przez restaurację „Albatros”, partnera imprezy. Na półtorej godziny przed spotkaniem będzie można zwiedzić muzeum. Zapraszamy Państwa, odwiedźcie nas. A logo? Twoje skojarzenie związane z nim również pasuje do naszej koncepcji. Czy artysta projektujący nasz znak rozpoznawczy, Wiesław Szumiński, miał to samo na myśli? Ciekawa jestem, jak na to pytanie odpowiedzieliby czytelnicy wywiadu? Jakie będą mieli skojarzenia?

B.F.: Dziękuję za otwartość i bogate w treść odpowiedzi. Dzięki nim Czytelnicy portalu Augustów.org i Twoich wierszy poszerzą swoją wiedzę o Tobie jako poetce, prezesie Fundacji, ale też mieszkance Augustowa, sąsiadce i koleżance. Życzę Ci dużo zdrowia, weny, bez której nie ma twórczości i wielu sojuszników w pracy ważnej dla miasta i całej naszej społeczności.

J.O.: Dziękuję za zaproszenie do rozmowy, wnikliwe pytania, życzę wszelkiej pomyślności i zapraszam. Bawmy się razem na urodzinach!

| Bogdan Falicki


 * FUNDACJA SŁOWO I OBRAZ. PODSUMOWANIE ROKU DZIAŁALNOŚCI I OGŁOSZENIE KOLEJNEGO PROJEKTU

 ** LUCYNA JAKUBIAK – PORĘBA BYŁA GOŚCIEM KAWIARENKI LITERACKIEJ