Mieszkańcy uważają, że to tylko kwestia czasu, gdy dojdzie tu do tragedii.
Jak dodają, wielokrotnie zwracali się do władz miejskich o interwencję, lecz jak na razie bezskutecznie.
Podczas większych wiatrów te gałęzie spadają. Jak ktoś będzie akurat przechodził lub przejeżdżał samochodem, nie daj Boże, żeby w kogoś uderzyły. Te drzewa są suche, a huby dodatkowo je zjadają. Nie widzę powodu, żeby one tu rosły. Na szczęście do tej pory jeszcze nic się nie stało. Pewnie, gdy dojdzie do tragedii, dopiero ktoś tym się zajmie.
Zastępca burmistrza Filip Chodkiewicz tłumaczy, że teren, na którym rosną drzewa, należy do Polskich Kolei Państwowych.
W poprzednich latach kilkukrotnie zwracaliśmy się do kolei z prośbą o interwencje i prace pielęgnacyjne przy tych drzewach. Wówczas były one wykonywane. W tym roku również z nimi o tym rozmawialiśmy. Jeśli natomiast problem nie zostanie rozwiązany, będziemy oficjalnie zwracać się drogą pisemną. Tam naprawdę łatwo o nieszczęście.
O tę sprawę zapytaliśmy też rzecznika prasowego PKP. Czekamy na odpowiedź.
| red: kap
autor: Marta Sołtys / radio.bialystok.pl/wiadomosci/suwalki
Rozmawialiśmy , Rozmawialiśmy !!! Z urzędnikami
się nie rozmawia, tylko pismo za potwierdzeniem
na dziennik i z chwilą złożenia to on przez zanidbanie
Będzie odpowiadał za tragedię . Dobrze, że
z-ca burmistrza w wywiadzie potwierdził że problem
Zna nie od dzisiaj . Teraz wiadomo komu będzie
można dać po uszach .