Odkąd zaczęłam regularnie odwiedzać Augustów i na starej pocztówce zobaczyłam, jak wyglądał przed wojną, zamarzyła mi się odbudowa ratusza. No, bo co to za rynek bez tego charakterystycznego budynku? Zwłaszcza, że ten augustowski został zaprojektowany przez znakomitego włoskiego architekta i inżyniera Henryka Marconiego (1792-1863). Warszawa zawdzięcza mu wiele wspaniałych, reprezentacyjnych budowli, pałaców, gmachów użyteczności publicznej, prywatnych willi, kościołów a także pierwszy nowoczesny wodociąg! Trudno sobie wyobrazić naszą stolicę bez tych dzieł, (mówiono, że w Warszawie „…gdzie nie spojrzysz – Marconi…”), na szczęście większość z nich została odbudowana ze zniszczeń wojennych.

Natomiast Augustów zawdzięcza mu dwie istotne dla miasta budowle: ratusz i pocztę (nazywaną dziś Starą Pocztą). Tym bardziej dziwi, że tutaj Marconi nie został doceniony i nie doczekał należytego uhonorowania a odbudowy ratusza zaniechano… A przecież ten z pozoru skromny, ale świetnie wpisujący się w otoczenie budynek wymieniany jest jako jedna z ważniejszych realizacji tego architekta!

Owszem, odbudowano Starą Pocztę (dziś siedziba Szkoły Muzycznej), a rondo nieopodal nazwano Rondem Henryka Marconiego, ale… kto dziś, turysta czy mieszkaniec, skojarzy prawidłowo tę nazwę z budynkiem Szkoły Muzycznej (i kto w ogóle będzie wiedział, kim był Marconi…). Pozwolę sobie być pesymistką. Poza tym – trudno zrozumieć, dlaczego na ścianie Szkoły nie ma żadnej tablicy upamiętniającej jej architekta, przydałoby się też trochę ciekawostek historycznych o losach Starej Poczty. Takie informacje pojawiły się tylko wewnątrz, w szkolnej gablotce, dzięki inicjatywie jednej z pracownic szkoły, ale po remoncie i to zniknęło.

Siedziba Państwowej Szkoły Muzycznej I stopnia im. Emila Młynarskiego w Augustowie (Stara Poczta)

Znakomity architekt Maciej Nowicki miał tu więcej szczęścia, bo na ścianie zaprojektowanego przezeń dawnego Domu Turysty w Augustowie (dziś zajazd Hetman), w 50-tą rocznicę wybudowania obiektu, w 1989 roku, umieszczono tablicę pamiątkową, podpisaną: Twórcy – augustowianie. Stara Poczta powstała w 1829 roku, odbudowana została w 1963, wszystkie okrągłe rocznice dawno minęły… i nic!

Augustowianie – do Was kieruję więc ten apel, do tych, którzy doceniają dzieło Marconiego, jemu też jesteście coś winni – nie czekajcie na następną okrągłą rocznicę, bo ta będzie dopiero za osiem lat… Może czas na jakąś inicjatywę Urzędu Miasta? To zrozumiałe, że augustowianie chcieli uhonorować Nowickiego dumni, że w swoim krótkim życiu zdążył i tutaj zostawić swoje dzieło. Bądź co bądź to Polak światowej sławy! Ale Marconi, jeden z najwybitniejszych architektów XIX wieku działających na ziemiach polskich, był wprawdzie z pochodzenia Włochem, lecz z wyboru Polakiem, tu mieszkał, pracował i tu został pochowany na warszawskich Powązkach. Polska stała się jego drugą ojczyzną, o czym zresztą sam często wspominał i której był wierny do końca życia. Dawał temu świadectwo nie tylko zaangażowaniem zawodowym, ale też patriotycznym. Brał udział w Powstaniu Listopadowym, wspierał finansowo Styczniowe, pełnił mnóstwo funkcji społecznych, a przecież wcale nie musiał! Jednak poczuwał się do solidarności z Polakami w tych ciężkich czasach i do wspierania ich wykorzystywał wszystkie swoje możliwości. Cieszył się wielkim uznaniem nie tylko, jako artysta, ale też i jako człowiek. Wprowadził architekturę jako przedmiot do programu nauczania w warszawskiej Szkole Sztuk Pięknych, w której był profesorem. Tym samym stał się ojcem polskich studiów architektonicznych i od podstaw wykształcił kilkudziesięciu architektów (w tym dwóch swoich synów). Warto więc poznać jego życiorys, tutaj z braku miejsca przypominam tylko o tym, co jak sądzę jest najistotniejsze dla sprawy upamiętnienia.

   A wszystko zaczęło się tuż obok Augustowa w Dowspudzie! Generał hrabia Ludwik Pac ściągnął Marconiego z Włoch w 1822 r. i powierzył przebudowę swojego pałacu. Architekt tak świetnie wywiązał się z zadania, że pan generał zaprosił go do Warszawy, gdzie zlecił mu przebudowę pałacu, niegdyś należącego do Radziwiłłów, a który obecnie był już własnością Paca. I tak powstał drugi Pałac Paca, tym razem w stolicy, przy ulicy Miodowej. Tą przebudową Marconi odniósł sukces, który zaowocował lawiną zleceń, dzięki czemu architekt na stałe związał się ze swoją nową ojczyzną i zawsze lojalnie jej służył. Założył tu rodzinę, poślubił Małgorzatę Heiton, córkę ogrodnika, projektanta ogrodu przy Pałacu Paca w Dowspudzie. Doczekali się sześciorga dzieci. Zamieszkali w Warszawie, gdzie doceniono jego talent, więc szybko awansował. Został radcą budowlanym, członkiem Rady Ogólnej Budowlanej przy Komisji Rządowej Spraw Wewnętrznych oraz członkiem Rady Wychowania Publicznego w Królestwie Polskim. No i był istnym tytanem pracy, również pod względem ilości projektów architektonicznych. Stworzył ich ponad dwieście, w tym większość w Warszawie.

Przypomnę tu tylko te, z którymi każdy musiał się zetknąć, jeśli nie przy okazji zwiedzania naszej stolicy, to przynajmniej na ekranie TV.

Zacznę oczywiście od warszawskiego Pałacu Paca, czyli obecnej siedziby Ministerstwa Zdrowia, ostatnio niemal codziennie występującego jako tło konferencji prasowych i wszelkich ważnych wystąpień w związku z pandemią… Załączam zdjęcia budynku oraz tablicy upamiętniającej, która powinna być natchnieniem dla augustowian – Stara Poczta wciąż czeka na podobny przejaw szacunku dla jej architekta i dziejów. Koszty z pewnością nie zrujnują budżetu miasta, wystarczy trochę dobrej woli i gotowe!

Wszyscy zwiedzający Warszawę prędzej czy później znajdą się na Placu Piłsudskiego, przed Grobem Nieznanego Żołnierza. A tuż za nim, na początku Ogrodu Saskiego, ujrzą najstarszą w stolicy fontannę, dzieło Marconiego. Jest ona częścią wspomnianego już pierwszego wodociągu, następną część można podziwiać w głębi Ogrodu – to wodozbiór na górce koło stawu. Natomiast odwróciwszy się plecami do fontanny ujrzymy przed sobą gmach Hotelu Europejskiego, zaprojektowany przez Henryka Marconiego wspólnie z synem Leandrem. W najbliższej okolicy, przy ulicy Kredytowej, mamy też następne jego dzieło, czyli imponujący budynek Towarzystwa Kredytowego Ziemskiego, obecnie siedzibę Muzeum Etnograficznego. Przy Krakowskim Przedmieściu i Nowym Świecie kolejne pałace, na Placu Grzybowskim kościół Wszystkich Świętych, niegdyś największy kościół w Warszawie, można długo wymieniać listę warszawskich dokonań Marconiego.

I pomyśleć, że gdyby nie generał hrabia Ludwik Pac i jego pałac w Dowspudzie, tego wszystkiego by nie było! Historia jak zawsze pisze niezwykłe scenariusze.

Wrócę jeszcze do augustowskiego ratusza. Nad wizją jego wskrzeszenia można już pewnie tylko uronić łzę, ale myślę, że nie należy tego tak całkiem zostawić. Cokolwiek stanie na jego miejscu, a wszystko wskazuje na to, że będzie to kompleks mieszkalno-usługowy nazwany „Rezydencją Ratuszową” (cóż, jakie czasy, takie ratusze…) to trzeba przypomnieć, jak to było kiedyś. I jak mogło być dziś. Ale nie ma co więcej pisać o tej żałosnej historii pełnej lekceważenia i zaniechania w kwestii odbudowy siedziby magistratu, augustowianie z pewnością świetnie ją znają.

Jest za to pewien sposób, jak myślę, na wyjście z tego z twarzą a przynajmniej na pokazanie, że nasze dziedzictwo i historia nie są nam całkiem obojętne.

Otóż byłam niedawno na tymczasowej wystawie poświęconej Warszawie nieodbudowanej. W samym centrum, pośród wieżowców istniejących i dopiero co wznoszonych, wśród rozgardiaszu wiecznego budowania, między wejściami do metra, można podziwiać tak zwany Park Miniatur. Ujrzymy tam precyzyjnie odtworzone, oczywiście w odpowiedniej skali, wspaniałe a nieistniejące już budowle, wraz z wyczerpującymi opisami i zdjęciami starej Warszawy. Takie zestawienie dawnego ze współczesnym jest bardzo pouczające i skłania do wielu refleksji. Miniatury wykonane z materiałów odpornych na warunki pogodowe mogą stanąć wszędzie i być świadectwem naszej historii. Niech to będzie kolejnym natchnieniem dla augustowian, załączam dwa zdjęcia na zachętę (nie są to akurat dzieła Marconiego). Bo skoro o odbudowie augustowskiego ratusza można sobie już tylko pomarzyć, to jego miniatura, a może i makieta dawnego rynku, nie przekroczy przecież możliwości finansowych miasta…

Poza tym będzie niewątpliwą atrakcją turystyczną, a i mieszkańców też może ucieszyć. Wiem, że nie tylko ja wpadłam na taki pomysł, to bardzo krzepiące! Taka realizacja należy się Augustowowi, no i rzecz jasna Marconiemu. Żeby nie było, że cudze (warszawskie) chwalicie, a swego nie znacie (i nie doceniacie…).

Małgorzata Zachorowska

Zdjęcia autorstwa Małgorzaty Zachorowskiej

Warszawa:

1. Marconi – upamiętnienie w kościele Sióstr Wizytek

2. Pałac Paca – wejście od ulicy Miodowej

3. Pałac Paca – dziedziniec

4. Pałac Paca – tablica

5. Fontanna w Ogrodzie Saskim

6. Wodozbiór w Ogrodzie Saskim

7. Hotel Europejski od strony Placu Piłsudskiego

8. Miniatura gmachu Giełdy Warszawskiej

9. Miniatura Pałacu Karasia

10. Kościół Karola Boromeusza na ul. Chłodnej

Ciechanów:

11. Ratusz przy rynku