zdjęcie ilustracyjne

We wtorek 24. 03. zapadła decyzja o przełożeniu igrzysk olimpijskich w Tokio, które miały odbyć się w terminie od 24 lipca do 9 sierpnia 2020 roku. W obliczu pandemii koronawirusa Międzynarodowy Komitet Olimpijski praktycznie nie miał wyboru, tym bardziej że naciskały go rozmaite środowiska sportowe.

„W obecnych okolicznościach i na podstawie informacji dostarczonych przez WHO prezydent MKOL i premier Japonii doszli do wniosku, że igrzyska muszą zostać przełożone na termin po 2020 roku, ale zostaną przeprowadzone nie później niż latem 2021 r. Wszystko w celu ochrony zdrowia sportowców, osób uczestniczących w igrzyskach olimpijskich i społeczności międzynarodowej”

– napisał MKOL w swoim komunikacie.

Przełożenie igrzysk jest sytuacją bezprecedensową w historii światowego olimpizmu. Do tej pory Międzynarodowy Komitet Olimpijski nigdy nie znalazł się w sytuacji, aby musiał przełożyć igrzyska na inny termin. Historia zna tylko przypadki, kiedy działania wojenne – I i II wojna światowa – powodowały całkowite odwołanie igrzysk olimpijskich (1916 – letnie igrzyska; 1940 – letnie i zimowe; 1944 – letnie i zimowe).

Tokio było już praktycznie gotowe na największą sportową imprezę świata. Wybudowano m.in. Stadion Narodowy za ok. 1,4 miliarda dolarów oraz luksusowe apartamenty przeznaczone na wioskę olimpijską.

Poza aspektem finansowym olimpiada miała też być ważnym wzmocnieniem psychologicznym japońskiego narodu, który wciąż zmaga się z efektami trzęsienia ziemi, tsunami i katastrofy nuklearnej w Fukushimie w 2011 roku. Podobną rolę spełniały igrzyska w Tokio w 1964 roku, kiedy kraj próbował zostawić za sobą lata wyniszczającej wojny.

Na całym świecie odnotowano do tej pory ponad 390 tys. przypadków zakażeń koronawirusem; zmarło z tego powodu ponad 17 tys. osób. W Japonii te wskaźniki to – odpowiednio – ponad tysiąc chorych i około 40 zgonów.

|Bart.