W poniedziałek na przejściu do pieszych w Sztabinie zginęła 15-letnia dziewczyna. Mieszkańcy uważają, że tej tragedii można było uniknąć, gdyby wcześniej zadbano o bezpieczeństwo w tym miejscu.
Jak mówią, boją się tamtędy przechodzić.
– W większości przejeżdżają tędy tiry, więc ciężko jest przejść. Człowiek czasami stoi i czeka, aż ktoś się zatrzyma. Gdy już tak się stanie, to nadal strach jest iść, bo kierowca na drugim pasie nawet nie zwalnia. Jak jeden pojazd zechce przepuścić ludzi, dzieci od razu biegną na drugą stronę.
Dyrektor Szkoły Podstawowej im. Karola Brzostowskiego Marek Marciniak przyznaje, że w tym miejscu było już wiele zdarzeń.
– Bardzo często dochodzi tu do kolizji. Samochody wymijają nawet tę wysepkę lewą stroną. Słupki, które na niej są wielokrotnie niszczono. Wnioskowałem do rady gminy o zamontowanie w tym miejscu progów zwalniających, jak w Białobrzegach. Odpowiedzieli mi, że nie robi się ich na drogach krajowych. Prosiliśmy o ustawienie tu świateł na żądanie dla przechodniów. Tego również nie ma. Nad pasami wisi znak „przejście dla pieszych”. Jest tam też migające światło. To wszystko jednak nie wyczerpuje tego, co można by było tu wykonać.
Wójt Jarosław Karp zapewnia, że będzie próbował poprawić bezpieczeństwo na tym przejściu.
– Wystąpiłem z pismem do komendanta policji, by ustawił przy szkole radiowóz w godzinach, gdy przychodzą do niej dzieci. Zawnioskujemy również do Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad o zamontowanie tam światła. Myślimy też o „stopku”, czyli kimś, kto będzie przeprowadzał ludzi, ale to dosyć trudna sprawa. Przebiega przecież tędy droga krajowa. Musi to być odpowiedzialna osoba, która umiejętnie będzie zatrzymywać te tiry.
Jak podaje Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad w Białymstoku, w ciągu doby przez Sztabin przejeżdża średnio 13,6 tysięcy pojazdów.
| red: mik, maj
autor: Marta Sołtys/radio.bialystok.pl/wiadomosci/suwalki
w Płaskiej jest ten sam problem…tutaj jest mniejszy ruch ale także jeżdzą pędzące samochody i ciężarówki z drewnem przy szkole