Ponad tydzień czekała na naprawę pieca mieszkanka Augustowa, która urządzenie nabyła w ramach antysmogowego programu Airgustów.

Pechowo dla niej w czasie świąt wysiadła tam zapalarka. Kobieta chce oddać urządzenie i zrezygnować z dofinansowania. Okazało się, że piec unieruchomiła mała usterka, którą można było zlikwidować od ręki. Barbara Jankowska nie odważyła się jednak sama zlecić naprawy, bo według miejskiego programu, instalacja nie jest jeszcze jej własnością.

– Piec padł nam w wigilie. Według umowy w ciągu trzech dni powinien działać. Urzędnicy nie pracują jednak w święta, a do naprawy nie wolno nikogo wzywać na własną rękę. Chętnie bym zapłaciła komuś, kto by przyszedł i usunął awarię. Wciąż nie wiem, gdzie szukać pomocy w okresie świątecznym. Tak jak jest pogotowie gazowe, tak powinno być też i ciepłownicze.

Zdaniem kierownik wydziału inwestycji augustowskiego magistratu Magdaleny Sokołowskiej, w nagłych sytuacjach użytkownicy sami mogą zlecać naprawy.

– Piece są na gwarancji wykonawcy. Wszystkie usterki właśnie tam są kierowane. Jeżeli nie zareaguje on w odpowiednim terminie i ich nie usunie, zapłaci wtedy karę. Gwarancja jest po stronie wykonawcy, a piec jest nadal własnością miasta. Nie oznacza to jednak, że nie można go dotknąć. Nikt przecież przez tydzień nie będzie siedział w nieogrzewanym domu.

Augustowski magistrat program Airgustów realizował w ubiegłym roku. Ratusz kupił wtedy ponad 150 pieców, które za częściową dopłatą trafiły do domów w całym mieście.

| red: mik

autor: Marcin Kapuściński /radio.bialystok.pl/wiadomosci/suwalki

|zdjęcie poglądowe:www.augustow.org