Za mało budowlańców, lekarzy czy piekarzy za dużo ekonomistów. Tak w skrócie podlaski rynek pracy oceniają eksperci. Przygotowany przez nich barometr zawodów pokazuje, gdzie w tym roku jest za dużo pracowników w określonym zawodzie, a gdzie ich brakuje.

Według autorów barometru od kilku lat brakuje pracowników budowlanych i do prac wykończeniowych, a od tego roku także inżynierów, inspektorów i kierowników budowy. Pana Piotra – glazurnika z Białegostoku to nie dziwi, bo jak twierdzi – to ciężka praca, a zarobki są cztery razy wyższe za granicą i to tam wyjeżdżają młodzi budowlańcy.
Niemal w całym regionie pracodawcy szukają spawaczy i drogowców, ale już na przykład w powiatach łomżyńskim i wysokomazowieckim jest nadmiar elektryków, a w kolneńskim zdecydowanie za dużo stolarzy.
Eksperci prognozują, że w tym roku nadal będzie duże zapotrzebowanie na kierowców ciężarówek. Nie brakuje ich tylko w powiecie hajnowskim. Wysokie zarobki nie przekonują wszystkich – mówi Paweł Maciorowski, zawodowy kierowca. Wśród minusów swojej profesji wymienia na przykład długie rozłąki z rodziną czy stres spowodowany nieprzewidzianymi sytuacjami na drodze.
Jeśli chodzi o nauczycieli, to od lat brakuje tylko tych od przedmiotów zawodowych. Eksperci są zgodni, że problem wynika z niskiego wynagrodzenia i obowiązku ciągłych szkoleń. Barometr wskazuje natomiast na nadmiar filozofów, politologów i kulturoznawców, zwłaszcza w powiecie sejneńskim. Bożena Szreder z Ośrodka Pogranicze uważa, że może to mieć związek z tym szczególnym miejscem.
Trzeci rok z rzędu w Podlaskiem brakuje lekarzy zwłaszcza specjalistów, ale też pielęgniarek położnych i opiekunów osób starszych czy niepełnosprawnych. Po raz pierwszy natomiast w grupie zawodów deficytowych znaleźli się ratownicy medyczni, fizjoterapeuci i masażyści. To m.in. z powodu epidemii, ale też w wielu miejscach jak w Augustowie powstają nowe ośrodki, a rehabilitacja staje się coraz bardziej popularna w starzejącym się społeczeństwie.
Duże zapotrzebowanie na farmaceutów jest w powiatach sokólskim, kolneńskim, łomżyńskim i wysokomazowieckim.
Z kolei w większości powiatów brakować będzie kucharzy piekarzy i cukierników. Zwłaszcza ci ostatni często się nie ujawniają i pracują w szarej strefie, by uniknąć wysokich kosztów prowadzenia działalności – uważa pani Karolina, właścicielka białostockiej cukierni Słodko.
Kelnerzy i barmani powinni raczej szukać pracy w powiatach grajewskim i hajnowskim, bo np. w białostockim jest ich zdecydowanie za dużo.
W Białymstoku brakuje listonoszy, a w powiecie hajnowskim sprzątaczek i pokojówek. W Zambrowie i Bielsku przydałoby się więcej fryzjerów. Za to pod dostatkiem jest ich w Wysokiem Mazowieckiem. Dziwne może wydawać się też to, że w rolniczym regionie brakuje rolników, ale dotyczy to tylko powiatu bielskiego. Z kolei w Białymstoku przydałoby się więcej samodzielnych księgowych.
Natomiast okazuje się, że bez pracy najwięcej jest ekonomistów i to w całym kraju. „Nie martwiłbym się o nich” – mówi rektor Uniwersytetu w Białymstoku prof. Robert Ciborowski. Jego zdaniem ekonomiści potrafią sami wykreować sobie pracę i wcześniej czy później znajdą zajęcie.
W województwie podlaskim najwięcej ofert pracy wpływa do PUP w Białymstoku (32,9 proc.), a następnie w Suwałkach (9,9 proc.), a najmniej do PUP w Mońkach i Sejnach.
| red: bsd, sk
autor: Katarzyna Kozłowska / radio.bialystok.pl











Równie dobrze można było zerwać asfalt i wyłożyć całą drogę kamieniami od Augustowa aż po Raczki jak za starych dobrych…
To jest totalne klamstwo ze od paru lat czynsz nie wzrastal ja mam wszystkie podwyzki od czasow pandemii
Oby nie. Są inne potrzeby w mieście niż budowa kładki. Kładka tylko po to żeby lokalny restaurator mógł wybudować lokal…
Cieszę się że problem jest w końcu zauważony ! Należy zacząć liczyć wilki i zastanowić się jaką politykę powinniśmy podjąć…
Dzień dobry, jak rozwija się sytuacja w sprawie budowy kładki.czy budowa zacznie się w 2026?