Zdaniem radnego Marcina Kleczkowskiego, to efekt działający tu restauracji, które przyczyniają się do powstawania zatorów w sieci kanalizacyjnej.

A – jak zauważył podczas ostatniej sesji – za jej utrzymanie płacą wszyscy mieszkańcy.

Chciałbym, by w końcu na ulicy Rybackiej nie śmierdziało non stop szambem, a ekipa z wodociągów nie musiała, zwłaszcza w okresie letnim, udrażniać kanalizacji. Myślę, że właściciele restauracji albo nie mają separatorów i zrzucają ścieki pełne tłuszczów, albo niewłaściwie je serwisują. A tam jest położony nowy asfalt i sieci przebudować już nie można.

Jednak prezes spółki Wodociągi i Kanalizacje Miejskie Bartosz Buczyński zapewnia, że to nie restauratorzy ponoszą winę za tę sytuację.

Średnica i przepustowość sieci kanalizacyjnej sanitarnej w ulicy Rybackiej jest odpowiednia. Możliwie, że ona się blokuje i częściowo trzeba ją czyścić, ponieważ jest za mały przepływ ścieków, czyli za mały zrzut. Działające tam restauracje są kontrolowane. Nawet przed przebudową ulicy rozmawialiśmy ze wszystkimi przedsiębiorcami i sprawdziliśmy, czy mają zamontowane separatory. Zapewniam, że mają.

Jednocześnie prezes zapewnił, że sprawie raz jeszcze dokładnie się przyjrzy.

| red: kap

autor: Marta Sołtys/radio.bialystok.pl/wiadomosci/suwalki