Dotąd znana była właściwie wyłącznie ze swoich filmowo-teatralnych dokonań oraz z tego, że była ministrem kultury w rządzie Tadeusza Mazowieckiego. Do Augustowa przyjeżdża od lat. Tu wychował się jej mąż – Janusz Michałowski. 19 sierpnia na spotkanie z cyklu „Lektura obowiązkowa” w Miejskim Domu Kultury przyszła z mężem. Trochę przy okazji, bo podczas spędzanych tu wakacji. Licznie przybyłym na to spotkanie zaprezentowała się w zupełnie nowej roli, jako autorka książki „Dziewczyna z Kamienia”.
Izabella Cywińska, bo o niej od początku tu mowa, jest – nie bójmy się użyć tego słowa – wybitną reżyserką teatralną i filmową. Spod jej ręki wyszły filmy „Kochankowie z Marony”, „Cud Purymowy”, tyle samo fantastyczny, co kontrowersyjny serial „Boża podszewka” i dziesiątki, a może setki spektakli teatralnych, którymi postawiła na nogi Teatr im. Wojciecha Bogusławskiego w Kaliszu i Teatr Nowy w Poznaniu. Przez ponad rok była ministrem kultury i sztuki. O wszystkim tym pani Izabella opowiedziała w rozmowie z Moniką Rowińską. Opowiedziała barwnie, zabawnie i ciekawie. Wszyscy, którzy tej interesującej rozmowy wysłuchali, a nie przeczytali jeszcze książki „Dziewczyna z Kamienia” nabrali niesamowitego apetytu na te lekturę. Myślę, że nie tylko ja zobaczyłam w pani Izabelli tego wieczora przebojową, twórczą i energiczną dziewczynę z dworu, która miała odwagę wyłamać się najpierw z wykrochmalonych białych sukienek i ogromnych kokard we włosach, by pójść swoją drogą, a potem – z tego wymyślonego na potrzeby komuny życiorysu i opowiedzieć wszystkim o sobie i własnych korzeniach. Zwierzyć się nam, czytelnikom – pozwolić odkryć tę część jej, którą ona sama zostawiała niemal w każdym wyreżyserowanym filmie i spektaklu.
Spotkanie z cyklu „Lektura obowiązkowa” było okazją do wysłuchania opowieści o dworskim świecie, którego już nie ma, o tym jak buduje się teatr od podstaw, jak kręci się filmy, jak podejmuje trudne wybory, jak się kocha, jak powraca do miejsc, które stają się czymś więcej niż tylko tłem dla wspomnień. Były anegdoty, ale i poważnych tematów – między wyświetlanymi fragmentami „Cudu purymowego” i „Bożej podszewki” – nie zabrakło, podobnie jak augustowskiego akcentu.
Nasze miasto pojawia się w książce pani Izabelli, co nikogo raczej nie dziwi. Opowieść o domu przy ulicy Kościuszki stała się także częścią spotkania autorskiego. Była pretekstem do rozmowy gościa z burmistrzem Wojciechem Walulikiem o wyglądzie Augustowa i starych, zaniedbanych obiektach, które zamiast podkreślać urok, wywołują efekt odwrotny…
Potwierdzeniem faktu, że uczestników spotkania urzekła ujmująca otwartość Izabelli Cywińskiej, była długa kolejka osób, które chciały, oprócz podpisu i dedykacji w książce, porozmawiać, zamienić choćby słowo z jej autorką. Stałam i ja – urzeczona, jeszcze mocniej zakochana w filmowo-teatralno-literackich poczynaniach Izabelli Cywińskiej.
We wrześniu w ramach „Lektury obowiązkowej” do Augustowa przyjedzie Filip Springer – reportażysta, ekspert w dziedzinie polskiej architektury i moja wielka reportersko-literacka sympatia. Już nie mogę się doczekać, zwłaszcza tego, co powie nam o architektonicznym obliczu naszego miasta.
O tylko w Augustowie święto niepodległości obchodzi się razem ze świętem zmarłych, dziwne.
Tomasz Andrukiewicz jest prezydentem Ełku, a nie Andruszkiewicz. Andruszkiewicz to … nie wspomnę kto.
Ta nędzna jałmużna 20 tysi od Truskolasego dla Natalii Kaczmarek za brązowy medal olimpijski to ma być godna gratyfikacja finansowa…
Cóż,w innych miastach cetrum tętni życiem w sezonie a tu?Drzewka,fontanna,ławeczki ,pomnik no może pizza i lody.To są letnie co roku…
To był ciężki rok