Przed Sądem Okręgowym w Suwałkach zakończył się właśnie proces Ewy B., która przez cztery lata miała oszukiwać właściciela sklepu mięsnego z Augustowa.

Trzech lat więzienia chce oskarżyciel dla kasjerki oskarżonej o kradzież 640 tys. zł – relacja Marcina Kapuścińskiego

Zdaniem śledczych, wręczała ona swoim klientom tylko część paragonu za zakupy. Po ich wyjściu cofała niektóre produkty z rachunku, a powstałą w ten sposób różnicę zabierała. Świadczyć o tym ma kilkaset wydruków z kasy.

Dowody na jej winę wyliczał oskarżyciel Adam Szczytko z Prokuratury Okręgowej w Suwałkach.

To zeznania jej współpracownic i pokrzywdzonych właścicieli sklepu oraz opinia biegłej. Dużo mówi zachowanie oskarżonej w sytuacji jej ujawnienia. Pani przyznaję się wtedy do winy. Płacze i wraz z mężem dobrowolnie oddaje kwotę 70 tys. zł. Zachowanie Ewy B. zostało też udokumentowane przez kamery. Pokazują one ewidentnie, jak ukrywała pieniądze, które zabierała z kasy.

Obrońca Ewy B. Łukasz Bieńczyk uważa jednak, że nagrania są zbyt niewyraźne, aby mogły być dowodem. Kwestionuje też pozostałe argumenty oskarżyciela.

W sklepie znajdują się trzy kasy fiskalne i wszystkie były obsługiwane przez każdą z pracownic obecnych na danej zmianie. Nie posiadały one żadnego loginu do kas, który pozwalałby na zweryfikowanie, czy dany paragon został sporządzony przez daną osobę. Dlatego materiał dowodowy w postaci stornowanych paragonów i przypisywanie za nie odpowiedzialności mojej klientce jest błędem.

Wyrok w tej sprawie zapadnie w najbliższych piątek.

| red: kap

autor: Marcin Kapuściński / radio.bialystok.pl/wiadomosci/suwalki