Oferta kolejowych przewozów regionalnych w Województwie Podlaskim nie zaspokaja potrzeb mieszkańców. – Cztery pary połączeń między byłymi stolicami województw? W innych regionach jest ponad 30 pociągów dziennie – mówił Piotr Koszarek, lider listy KW Bezpartyjni Samorządowcy w okręgu nr 24 (woj. podlaskie) podczas konferencji prasowych zorganizowanych przed dworcami w Suwałkach i Augustowie.

To właśnie w Augustowie stoi piękny, ale zaniedbany dworzec kolejowy, który nadal, mimo deklaracji, nie odzyskał dawnego blasku. Na początku roku lokalni samorządowcy przekazali do państwa budynek wraz z gotowym projektem rewitalizacji i pozwoleniem na budowę. Podpisano list intencyjny w tej sprawie, ale do tej pory żadne prace nie są tam prowadzone.

– Oczekujemy od ministra Jacka Sasina, że obietnice przemienią się w realizację. Samorządowcy zrobili, co w ich mocy, przekazali dworzec wraz z niezbędną dokumentacją i pozwoleniami. Jednak dworzec jak niszczał, tak nadal niszczeje, choć do tej pory mógłby już funkcjonować. Dlatego właśnie stoimy tutaj, by pokazać, jakie podejście do kolei na Podlasiu ma władza. Bezpartyjni Samorządowcy wiedzą, jak zmienić oblicze kolei w naszym województwie – mówi Piotr Koszarek, lider listy Bezpartyjnych Samorządowców. 

Według Koszarka, liczba połączeń w ciągu dnia nie powinna być mniejsza niż 12 par. – Obecna władza zleca kursowanie czterech pociągów dziennie. To nie jest walka z wykluczeniem komunikacyjnym – dodaje. 

Urząd Marszałkowski Województwa Podlaskiego ma najgorszy wynik w Polsce, jeśli chodzi o liczbę kilometrów zleconych regionalnym przewoźnikom. W 2022 roku urzędnicy zamówili przejechanie zaledwie 2 mln km rocznie. Dla przykładu, na Dolnym Śląsku pociągi regionalne pokonują 15 mln km rocznie. 

– Na wszystkich liniach województwo powinno zlecić kursowanie co najmniej 12 par pociągów dziennie. A do stacji kolejowych z wielu miejscowości powinny docierać autobusy – powiedział Koszarek.

Chodzi o projekt, który stosuje województwo dolnośląskie. To tam do wielu miast, które nie mają połączeń kolejowych, docierają autobusy Kolei Dolnośląskich, a pasażerowie na jednym bilecie podróżują autobusem i pociągiem.

– Wszyscy rozumieją, że siatka kolejowa w woj. podlaskim nie jest tak gęsta, jak w niektórych regionach Polski. Będzie ona uzupełniana i bardzo cieszy np. fakt, że do Łomży wrócą pociągi pasażerskie w ramach projektu Kolej+. Ale pociągi do wielu miast nie dotrą jeszcze przez wiele lat i już teraz powinny do nich ruszyć “kolejowe autobusy” – powiedział Koszarek.

Poza prezentacją postulatów kolejowych przedstawiciele Bezpartyjnych Samorządowców rozdawali również przechodniom… bilety, które miały imitować te kolejowe. W ten sposób ugrupowanie promuje jeden ze swoich sztandarowych punktów programu: bezpłatną komunikację miejską i regionalną.

Dzięki wprowadzeniu takiego rozwiązania na drogach będzie mniej samochodów, a co za tym idzie zmniejszy się ilość spalin, obniży poziom hałasu, a także poprawi bezpieczeństwo.

– Bezpłatna komunikacja to ulga finansowa dla mieszkańców oraz realna szansa na eliminację wykluczenia komunikacyjnego. Sama pochodzę z mniejszej miejscowości, więc dokładnie znam ten problem. Nie możemy dopuszczać do tego, aby w XXI wieku ktokolwiek musiał rezygnować z wymarzonej pracy lub szkoły z powodu braku połączeń lub ich wysokiego kosztu. My jako Bezpartyjni Samorządowcy, mamy gotowe rozwiązania, które już funkcjonują w regionach. Teraz chcemy je wprowadzić w całej Polsce – mówi Paulina Czarnowska, trójka na liście Bezpartyjnych Samorządowców.

W wielu samorządach, jak powiat lubiński, miasta Bełchatów, Otwock czy Kalisz, mieszkańcy już korzystają z darmowych przejazdów. Bezpartyjni Samorządowcy chcą to rozwiązanie wprowadzić w całym kraju, aby wszyscy Polacy mieli równy dostęp do miejsc pracy czy nauki bez konieczności migrowania do dużych miast lub ponoszenia wysokich kosztów.

Bezpartyjni Samorządowcy przekonują, że więcej pieniędzy w kieszeniach Polaków zostanie także po wprowadzeniu w życie ich kolejnego projektu, czyli likwidacji podatku PIT. Takie rozwiązanie umożliwi wzrost wynagrodzeń pracowniczych i emerytur, a także obniżenie kosztów ponoszonych przez pracodawców. Polacy będą dysponować realnie wyższymi kwotami, wzrośnie więc ich siła nabywcza i możliwości rozwoju, a pieniądze pozostaną w obrocie. Bezpartyjni podkreślają, że samorządy, które mają przecież udział we wpływach z podatku PIT, nie stracą na jego likwidacji. Będzie to możliwe dzięki realizacji kolejnego postulatu ugrupowania, który mówi o udziale samorządów w podatku VAT.

|CM