Draft do NBA w 2022 roku da Polsce najprawdopodobniej kolejnego zawodnika w najbardziej prestiżowej lidze koszykarskiej. Jeremy Sochan jest przewidywany jako wybór w TOP10 loterii draftu, a szanse na wybór ma również Aleksander Balcerowski. Od występów Marcina Gortata minęło już kilka lat. Tegoroczny draft odbędzie się 23 czerwca 2022 roku.

Grafika ilustracyjna

Oczywiście takie wydarzenia jak draft do NBA można obstawiać u bukmacherów i w tym celu może Ci się przydać do kod promocyjny Fortuna. Dzisiaj jednak nie o tym – przypomnijmy sobie jak Polacy radzili sobie na parkietach NBA i NCAA.

Cezary Trybański (Grizzlies, Suns, Knicks)

Mierzący 218 cm wzrostu center to przykład na to, że nie trzeba być wybranym w drafcie, żeby trafić do ligi. Polak przystąpił do niego w 2001 roku, lecz nie został wybrany przez żadną z drużyn.

Trybański rozegrał dwa sezony, na parkiet wychodząc 22 razy. Dostawał szansę, kiedy w drużynie robiło się miejsce na parkiecie i tak w pierwszym sezonie zagrał w 15 spotkaniach, na parkiecie przebywał średnio 5,7 minuty ze średnią punktacją na poziomie 0,9. W kolejnych rozgrywkach już w barwach Phoenix i Knicks, rozegrał łącznie tylko 7 meczów. Polak po tym jak przestał mieścić się w szerokiej kadrze zespołów NBA pozostał jeszcze przez kilka lat w Stanach Zjednoczonych, jednak nie udało mu się nigdy powrócić do gry w najbardziej prestiżowej lidze świata. W Knicks grał jednak z takimi tuzami jak Dikembe Mutombo czy Vin Baker i tego nikt mu nie odbierze.

Maciej Lampe (Knicks, Suns, New Orleans Hornets, Rockets)

Obecnie 37-letni Lampe historię w NBA miał nieco ciekawszą niż jego poprzednik, obaj zagrali nawet w jednej drużynie. Łodzianin został wybrany z 30. numerem w drafcie przez New York Knicks, choć nigdy w tym zespole nie zagrał – został oddany do Phoenix Suns.

Debiutancki sezon w jego wykonaniu nie należał do wybitnych – 21 spotkań, średnio 10,7 minuty na parkiecie i 4,6 punktów, ot nieźle, ale bez szału. W drugim sezonie w Phoenix liczby były nieco gorsze, więc Lampe bez żalu został oddany do New Orleans Hornets (tak wtedy nazywała się ekipa z Nowego Orleanu). Tutaj notował średnio ponad 12 minut, ale nie był w stanie „kręcić” lepszych liczb niż sezon wcześniej. Kolejny sezon to trade do Rockets, gdzie Maciej zagrał tylko cztery razy, po czym pożegnał się z najlepszą ligą koszykarską świata. Na pewno fani jak i on liczyli na więcej.

Marcin Gortat (Magic, Suns, Wizards, Clippers)

Zdecydowanie najlepszy Polski koszykarz w NBA, weteran, który w lidze spędził 13 sezonów. Już w swoim drugim roku na parkietach tej ligi zameldował się w wielkim finale, a w 7 sezonach jego ekipa grała w playoffs. Indywidualnie najlepsze liczby notował grając dla Phoenix Suns, gdzie w jednych rozgrywkach zaliczył nawet średnią 15,4 punktu na mecz, jednak nie była to ekipa, w której Gortat mógł coś osiągnąć. Taką szansę miał w Waszyngtonie, jednak zespół kończył playoffs trzykrotnie na drugiej rundzie, a ostatnim razem – w 2018 roku – już w pierwszej rundzie z Toronto.

Cokolwiek by się nie stało, kolejny Polak na parkietach NBA będzie porównywany właśnie do niego. Gortat miał swoją markę, od kiedy opuścił Orlando i wyszedł z cienia Dwighta Howarda, głównie pełnił rolę startera. W lidze rozegrał 806 spotkań, średnio grając przez 25,7 minuty i notując 9,9 punktu na mecz, przy skuteczności rzutów na poziomie 55,1%. Czy Jeremy Sochan będzie w stanie nawiązać do tych wyników? Przypominamy, że Gortat był wybrany z 57 numerem w 2005 roku. Sochan ma szanse na bycie top 10 draftu 2022, liczymy więc na długą i owocną karierę reprezentanta Polski za ocenem.

*(as) materiał partnera

(i)