Do wypadku doszło 9 października około godz. 20.45 w miejscowości Stare Motule. Według ustaleń policji z niewyjaśnionych przyczyn kierowane przez niego auto zjechało z drogi i dachowało.

zdjęcie ilustracyjne www.augustow.org

Z taką wersją zdarzeń kategorycznie nie zgadza się jednak rodzina zmarłego. Ich zdaniem drogę zajechał mu inny kierowca, który później uciekł z miejsca wypadku.

Ojciec 28-latka Adam Rydzewski twierdzi, że są na to świadkowie.

Ponoć na teren znajdującej się nieopodal posesji wjechał samochód. Gdy gospodarz zauważył światła, natychmiast wyszedł, ale auto zdążyło odjechać. Jestem praktycznie pewien, że mojemu synowi, ktoś zajechał drogę, a później nie udzielił pomocy. Leżał obok auta od godziny 20.45 do 6.30 i nikt przez ten czas nie zareagował. Wiadomo, że policji najłatwiej jest stwierdzić niedostosowanie prędkości do panujących warunków na drodze. Jednak mój syn był zawodowym kierowcą i bardzo dobrze znał tą drogę. Na pewno nie popełnił błędu.

Mimo, że od tragicznego wypadku minęły już ponad 3 tygodnie, rodzina do tej pory nie otrzymała wyników sekcji zwłok 28-latka. Ich zdaniem prokuratura oraz policja działają opieszale i niedokładnie.

Nie wiemy nawet, o której  godzinie i z jakich przyczyn syn zmarł. Zapytałem prokuratora, w jaki sposób do oględzin zabezpieczony  jest samochód, którym jechał.  Otrzymałem odpowiedź, że auto stoi na policyjnym parkingu. Stoi i gnije pod gołym niebem.

Jak poinformowała nas oficer prasowy suwalskiej policji podkomisarz Eliza Sawko, mundurowi na nowo ustalają przebieg tego tragicznego wypadku.

Rodzina prosi wszystkich, którzy mają wiedzę o zdarzeniu o kontakt telefoniczny pod nr telefonu 691 197 860. Za informacje, które mogą pomóc, przewidziana jest nagroda.

| red: kap

autor: Areta Topornicka / radio.bialystok.pl/wiadomosci/suwalki