Pod koniec marca br., odbył się pierwszy casting do Podlaskiego Teatru Współczesnego. Od samego początku, twórca i reżyser teatru Paweł Aksamit nie ukrywa, że ma bardzo ambitne plany co do działalności tej najnowszej w naszym regionie sceny teatralnej. Zgromadził już wokół siebie grono osób chętnych do wspierania go w realizacji bardzo ambitnych planów. Nie ma łatwego zadania. Sztuka zawsze miała „pod górkę”, a jeżeli jest się człowiekiem z zewnątrz początkowo mogą pojawiać się dodatkowe przeszkody.
Pan Paweł pochodzi z Wrocławia, ale jego żona jest augustowianką i to był główny powód, że właśnie w naszym mieście postanowili realizować swoje plany i marzenia życiowe. „Sztuka nie zna granic podobnie jak miłość” – z takiego założenia wychodzi Paweł Aksamit i konsekwentnie prze do postawionych sobie, a teraz gronu związanych z nim ludzi, celów.
Na swojej stronie internetowej piszą o sobie:
– Jesteśmy pierwszym teatrem w województwie podlaskim, który łączy repertuar zawodowy z amatorskim. W głównej mierze opieramy się na pracy autorskiej, tworząc przedstawienia współczesne. Jesteśmy inicjatorami powstania nowego nurtu w teatrze, określanego mianem TEATRU AKCJI. Podstawą naszego działania jest realizacja celów społecznych wynikających z potrzeby obcowania z kulturą wyższą. Zależy nam na propagowaniu sztuki teatru wśród mieszkańców regionu jak i również ludności całego województwa.
Premiera pierwszej dużej produkcji PTW, spektaklu pt. „Damy czy Wieśniaczki. Edycja: Rolnicy z Podlasia” odbyła się w miniony weekend. Prze 3 wieczory, na małej scenie Podlaskiego Teatru Współczesnego w Osiedlowym Domu Kultury Spółdzielni Mieszkaniowej w Augustowie, widzowie oglądali pracę ekipy filmowej wysłanej na Podlasie, ogólnie pojmowaną głęboką prowincję, w celu zrealizowania kolejnego odcinka popularnego wśród widzów w całym kraju programu. Aktorzy w bardzo realistyczny sposób odkryli przed widzami kulisy świata show – biznesu, który bez aktorów, producentów i sponsorów nie istniałby. Koleżeństwo, przyjaźń, solidarność zawodowa, to wszystko tak, ale do czasu, kiedy w grę wchodzi własna kariera i kasa. Nie udaje się jednak ukryć, że taka głęboka prowincja, praca, na której odbierana jest jak zsyłka za karę i ujma ambicjom zawodowym filmowców, ma do zaoferowania coś, czego ich dążenia nie dadzą. W tym wszystkim okazuje się, że odbiór Podlasia jako końca świata, to obraz tych którzy tutaj nie mieszkają. Mieszkańcy Podlasia nie mają kompleksów wynikających z miejsca zamieszkania, a wręcz przeciwnie. Ba, potrafią docenić i być dumni z tego co jest u nich, a o czym większość członków warszawskiej ekipy filmowej marzy.
Wyżej podzieliłem się krótko osobistymi refleksjami nasuwającymi się bezpośrednio po obejrzeniu spektaklu. Czy pokrywają się one z tym, co chciał przekazać widzowi autor scenariusza? Oto musiałem zapytać autora. Paweł Aksamit rozwinął temat.
– Spektakl z założenia posiadał kilka warstw. Wierzchnią, którą była naturalistyczna, pozbawiona czwartej ściany forma teatralna ukazująca realizacje programu telewizyjnego. W tej warstwie najważniejsze było jak najwierniejsze odtworzenie realizmu produkcji telewizyjnej i pracy ekipy realizatorskiej. Poszliśmy o krok dalej i do całego procesu włączyliśmy widownię, która w istocie pełniła rolę ostatniego aktora tego spektaklu.
Od początku do końca trwania spektaklu widownia była aktywna, tak jak w prawdziwym dniu zdjęciowym. Również nie bez powodu nasze główne bohaterki, którymi były uczestniczki programu, tak na prawdę zostały ukazane jako narzędzie w rękach produkcji. Bo przecież główna bohaterka – producent programu, naszego uczestnika traktowała przedmiotowo, ukazując tym, że tak na prawdę telewizji nie zależy na szczęściu i powodzeniu swoich bohaterów. Telewizja tworzy wyidealizowane postacie, które muszą się sprzedać, aby słupki oglądalności były na wysokim poziomie.
Kolejna warstwa to kontekst Podlasia i to właśnie on w decydujący sposób wpłynął na kształt realizacji i zachowanie głównych bohaterów.
Gdyby ekipa realizowała ostatni odcinek w Warszawie, to ich strefa komfortu nie zostałaby zaburzona. Zapewne nic by się nie wydarzyło. Relatywizm kulturowy wynikający z miejsca realizacji planu zamieszał relacjami w grupie realizatorskiej. Proszę zauważyć, że bardzo rzadko człowiek decyduje się na zmiany. Co musiałby się wydarzyć w naszym prywatnym świecie abyśmy podjęli decyzję o zmianie pracy czy dotychczasowego stylu życia? Tutaj mamy do czynienia z przewartościowaniem. Właśnie te Podlasie, które reprezentuje w tej sztuce cechy małomiasteczkowe wpłynęło na naszych bohaterów.
Sandra, z początku nic nieznacząca postać, okazała się być głosem rozsądku ogółu. Jako jedyna zrozumiała jak bardzo zachłysnęła się sztucznie budowanym światem show biznesu i zdała sobie sprawę, gdzie ta droga ją prowadzi. Jedyna zdecydowała się być szczera wobec innych a przede wszystkim wobec siebie i zakończyć pewien rozdział w życiu.
To jest ta ostatnia warstwa. Rozmowa o tym, jaka jest nasza życiowa motywacja i to czy w życiu powinniśmy kierować się osobistym szczęściem rezygnując czasami z sukcesów zawodowych, czy na pewnym etapie w życiu powinniśmy zapomnieć o szacunku do siebie i grać przed samym sobą licząc, że za kilka lat to wszystko się nam opłaci…?
A oto lista osób, które wniosły swój wkład w powstanie spektaklu „Damy czy Wieśniaczki. Edycja: Rolnicy z Podlasia”:
Obsada:
- Anna Gajdzińska,
- Magdalena Stankiewicz,
- Martyna Chodacz,
- Dorian Krause,
- Grzegorz Stankiewicz,
- Tomasz Nizio,
- Oliwia Wasilewska,
- Eliza Szczecina,
- Aleksandra Rokita,
- Sara Korenkiewicz,
- Zuzanna Bućko,
- Oliwia Wojciechowska.
Kostiumy – Ewelina Wiszyńska,
Charakteryzacja – Marta Kolenda-Panuszko, Justyna Krzywińska
Scenografia – Manufaktura Reklamy, KK Desig,
Wideo – Michał Żabiliński.
Scenariusz i reżyseria: Paweł Aksamit
|Bart.
O tylko w Augustowie święto niepodległości obchodzi się razem ze świętem zmarłych, dziwne.
Tomasz Andrukiewicz jest prezydentem Ełku, a nie Andruszkiewicz. Andruszkiewicz to … nie wspomnę kto.
Ta nędzna jałmużna 20 tysi od Truskolasego dla Natalii Kaczmarek za brązowy medal olimpijski to ma być godna gratyfikacja finansowa…
Cóż,w innych miastach cetrum tętni życiem w sezonie a tu?Drzewka,fontanna,ławeczki ,pomnik no może pizza i lody.To są letnie co roku…
To był ciężki rok